Dziś graczy czeka prawdziwa „obrona Częstochowy”. Z technicznego punktu widzenia indeks WIG20 znalazł się wczoraj, tuż przed linią wsparcia, która znajduje się na poziomie 2753 pkt (dołek z 3 lutego). Gdyby doszło do przełamania, byłaby to spora niespodzianka, jednak nie można takiej sytuacji wykluczyć. W takiej sytuacji jak obecna (konsolidacja trendu, duża nerwowość, mała aktywność) inwestorzy podejmują bardzo duże ryzyko wchodząc na rynek. Kto jednak nie ryzykuje, ten szampana nie pije.
Analizę utrudniają obroty, które są po prostu symboliczne. W czwartek na rynku akcji w wyniosły one ostatecznie 903 mln zł. Cały rynek zresztą zachowuje się delikatnie mówiąc dość dziwnie. Większość indeksów na świecie zazieleniła się niczym łąka na wiosnę, a na naszym parkiecie czerwono, jakby krew się lała. To zresztą nie jedyna anomalia. Surowce na światowych giełdach spadały, tymczasem MOL zyskiwał. Zresztą Orlen na początku sesji, również nie naśladował przeceny na giełdach towarowych. Po słabych wynikach na wartości traciło PKO BP, ale myliby się ten, kto by pomyślał, że cały sektor bankowy będzie tracił. W czwartek to właśnie banki, jako nieliczne spółki dały zarobić inwestorom.
Dziś raczej nie należy się spodziewać przełomu. Rynek prawdopodobnie nadal będzie się poruszał w trendzie bocznym, co oznacza nawet dość dużą zwyżkę na początku notowań. Stanie się tak, pod warunkiem, że dostatecznie dużo inwestorów uwierzy, że to koniec promocji i zacznie zbierać papiery z rynku. Na razie cieszy postawa funduszy inwestycyjnych, które nie rzuciły na razie swoich akcji na rynek. Jeśli dojdzie jednak do przełamania oporu, to one pierwsze porzucą swój oręż i mówiąc obrazowo, będziemy mieli rzeź niewiniątek.
Odważnym graczom można polecić kilka spółek, które aż się proszą by zarobić na nich kilka szybkich procentów. BRE nadal może zyskiwać w świetle ambitnych planów zarządu. Choć bardziej należy liczyć na dyskontowanie przyszłości, niż realną wycenę fundamentalną spółki. W świetle informacji o zakupach poczynionych przez członka zarządu CSS, można i tą spółkę wziąć pod lupę. Choć dobrą radą byłoby wypatrywanie okazji po cenie 18 zł za walor, niż ryzykowanie wejścia „na górce”, na poziomie 20,40 zł. Mocno spekulacyjnie robi się również na akcjach Próchnika. Na pewno ma to związek z informacjami o aferze w związku z przejęciem Pabii. Jeśli prawdą jest, że Próchnik nie zapłacił za tą transakcję i chce się z niej wycofać, może to być wręcz dobra informacja (potencjalnych celów akwizycyjnych jest przecież na naszym rynku sporo). Współczynnik ryzyka jest jednak bardzo duży. W czwartek na zamknięciu akcje wyceniane były na 1,11 zł za jeden walor. Przy poziomie 0,8 zł, akcje
zacznie chyba kupować sama Elżbieta Sjöblom. W tej chwili to jednak spółka dla desperatów i prawdziwych spekulantów.