href="http://direct.money.pl/idm/"> Takie sesje, jak wtorkowa to raj dla giełdowych spekulantów i koszmar dla nowicjuszy o słabych nerwach. Końcowe wyniki - spadek WIG20 o 0,9 proc. i indeksu całego rynku WIG o 0,5 proc. - w żadnym stopniu nie odzwierciedla ładunku emocji, który łączył się z siedmioma godzinami wtorkowego handlu.
Zaczęło się dobrze - od wzrostu o 0,3 proc. i próby powrotu ponad barierę 3500 pkt. Kupującym sprzyjał dobry koniec sesji na parkietach azjatyckich oraz fakt, że na poprzedniej sesji WIG20 osiągnął dno z końca listopada. Można było mieć nadzieję, że to powstrzyma spadki.
Szybko jednak nastąpiło trzęsienie ziemi, które z wielkim hukiem zmiotło z rynku optymistów. WIG20 załamał się o ponad 3 proc. i nie tylko przebił owe dno z listopada, ale wręcz zbliżył się na kilkanaście punkcików do dna minikrachu z drugiej połowy sierpnia. Powiało grozą i wielu obserwatorów rynku zastanawiało się, czy to początek krachu.
Okazało się, że jeszcze nie tym razem. Znaleźli się spekulanci, którzy w oka mgnieniu zebrali akcje od spanikowanych sprzedających i szalona kolejka śmierci ruszyła w górę. Wystarczyła godzina, a straty były odrobione. I prawie do końca dnia sytuacja była pod kontrolą.
Dopiero w ostatnich minutach sesji część posiadaczy akcji nie wytrzymała nerwowo i postanowiła wyrzucić akcje, nie patrząc na cenę, uznając, że przy tak fatalnym stanie giełdowych nastrojów pozostawania z portfelem pełnym papierów na noc jest zbyt wielkim ryzykiem.
W podsumowaniu sesji nieznacznie przeważają spadki. Zarówno w statystyce indeksów (w górę poszedł tylko indeks małych spółek sWIG, i to tylko o ćwierć procenta), jak i spółek - wzrosły 124, spadło 186. Gigantyczne obroty, które przekroczyły 2,5 mld zł, sugerują, że dużo kapitału wchodzi na rynek, licząc na to, że jesteśmy bardzo blisko dna. Rzeczywiście, do dna minikrachu z końca sierpnia indeksowi WIG20 brakuje już tylko 3 proc. Niżej jest już tylko otchłań bessy.
Być może ci, którzy kupowali we wtorek akcje się nie przeliczą. Na Zachodzie nastąpiło uspokojenie nastrojów - brytyjski FTSE zakończył dzień bez zmian, francuski CAC minimalnie spadł, ale za to frankfurcki DAX lekko zyskał na wartości. A więc remis.
Rynkom pomogła udana akcja Europejskiego Banku Centralnego, który wpompował 500 mln euro,by zbić cenę pieniądza na rynku międzybankowym. I cel osiągnął. Na giełdach amerykańskich lekkie odreagowanie po dobrych wynikach finansowych banku inwestycyjnego Goldman Sachs. Jak oni to zrobili, skoro większość banków księguje wielkie straty na złych kredytach?