Ostatnie sesje na GPW są chyba jednymi z najdziwniejszych w ostatnich latach.href="http://direct.money.pl/idm/"> Zupełny brak korelacji z zagranicznymi rynkami, słabość widoczna gołym okiem i mizerne obroty. Tymczasem inwestorzy na świecie uwierzyli, że właśnie kończy się kryzys rynku nieruchomości, a raczej kredytów z nim związanych w USA. Czy uwierzą również inwestorzy na GPW?
Paweł Satalecki komentujący wczorajszą sesję na GPW nie odnotował niestety faktu, że pomijając końcówkę wczorajszej sesji na GPW utrzymuje się nadal stan zupełnej ignorancji dla wydarzeń na światowych rynkach. Przyznam się, że nie pamiętam tak długiego okresu, gdy GPW pozostawała poza korelacją z innymi rynkami.
Nie należę do osób lubiących ,,spiskowe teorie dziejów", ale to co ostatnio dzieje się na GPW jest dla mnie po prostu niezrozumiałe. Jedyne rozwiązanie jakie przychodzi mi do głowy, brzmi bowiem jak właśnie taka ,,spiskowa teoria". Czy w ostatnim tygodniu mieliśmy do czynienia z gigantyczną manipulacją na rynku akcji? Technicznie, taka manipulacja jest oczywiście możliwa (płytki rynek), ale czy KNF nadal będzie udawała, że nic się nie dzieje? Być może jakiś duży gracz, obstawiał załamanie koniunktury na świecie i jego zaangażowanie przełożyło się na ostatnie spadki? A może chodziło o prywatną grę na kontraktach, która dla zarządzających funduszami miała się okazać dodatkowym źródłem dochodu?
Nie mi to oceniać, ani zgadywać. Jeśli ktoś jednak próbował grać ,,pod recesję" to przynajmniej na razie się przeliczył. Wczorajsza sesja w USA miała upływać pod znakiem spadów, w odpowiedzi na bardzo słabe wyniki podane przez z szwajcarski bank UBS i amerykański Citigroup. Banki te oczywiście poniosły straty na kredytach hipotecznych (Citi uratował zyski, ale będą one o 60 proc. niższe od planowanych). W dodatku odczyt Indeksu ISM, który mierzy aktywność w amerykańskim przemyśle, we wrześniu spadł do poziomu 52 pkt. z 52,9 pkt. w sierpniu.
Sesja w USA kończy się jednak rekordem DJIA (14 087 pkt.), po wzroście o 1,4 proc., zaś S&P500 zyskał 1,3 proc. Co się takiego stało? Otóż banki te poinformowały też, że była to jednorazowa wpadka i wyniki IV kwartału będą już ,,normalne". W komentarzach zaś chętnie podpierano się autorytetem Alana Greenspana, który stwierdził, że ostatni gwałtowny spadek, może zakończyć obecny kryzys.
Reakcja inwestorów w USA trochę przypomina sytuację, gdy tonący brzytwy się chwyta, ale trudno polemizować z rynkiem. Tu wielkich zmian dziś trudno się spodziewać. Dopiero o 16. poznamy Pending Home Sales Index) za sierpień, czyli dane dotyczące prognoz sprzedaży domów na rynku wtórnym. Jednym słowem mamy dziś atmosferę do mocnych wzrostów na GPW, chyba że znów okaże się, że rynek jest nad Wisłą ,,niedojrzały".