Od początku tygodnia krajowy rynek pogrążony jest w marazmie wynikającym z oczekiwania na niedzielny wynik wyborów. Inwestorzy stroniąc od środowiska charakteryzującego się wysoką niepewnością, wstrzymują się z zakupami akcji, mimo że zachowanie europejskich giełd mogło do tego zachęcać.
Na arenie globalnej głównym wydarzeniem dzisiejszego dnia był komunikat po posiedzeniu EBC. Sama decyzja odnośnie parametrów polityki monetarnej była mniej istotna, gdyż mało kto spodziewał się jej zmiany. Rzeczywiście Mario Draghi powstrzymał się od jakichkolwiek działań, ale na konferencji prasowej wyraźnie zaznaczył, że w grudniu wielce prawdopodobne jest podjęcie działania mającego na celu zintensyfikowanie walki z niską inflacją.
Padły nawet pewne propozycje, które nie muszą ograniczać się do zmian parametrów już funkcjonującego programu skupu aktywów, ale wiązać się mogą z obniżką stopy depozytowej, która notabene już jest ujemna. Taka deklaracja wyraźnie osłabiła euro i pomogła europejskim parkietom. Na GPW reakcja była jednak niewielka i zwyżka indeksu WIG20 o kosmetyczne 0,03 proc. nijak się miała do wzrostów przekraczających 2 proc. w przypadku niemieckiego DAX-a.
Polityka dość skutecznie ograniczała zapędy kupujących, ale nie tylko ona. Zaczął się bowiem sezon publikacji wyników przez spółki i trudno jego otwarcie uznać za udane. Z blue chipów dwa podmioty pochwaliły się dzisiaj swoimi raportami i oba indeks ciągnęły na południe. Co interesujące, działo się to mimo wcale nie tak złych wyników. Otóż PKN Orlen po uwzględnieniu zdarzeń jednorazowych pokazał rekordowe zyski, a rezultaty Orange nie odbiegały zbytnio od oczekiwań.
Akcjom tych spółek ciążyły jednak inne czynniki. W przypadku spółki telekomunikacyjnej chodziło o obniżenie o połowę wysokości przyszłorocznej dywidendy, a największej w kraju rafinerii szkodziło znaczne pogorszenie środowiska makroekonomicznego w już rozpoczętym IV kwartale. Mimo więc sprzyjającego środowiska zewnętrznego, nasze lokalne czynniki nie pozwalały na zauważalne zmiany. Można jedynie cieszyć się, że nie doszło do większych spadków, których zagrożenie wciąż istnieje z uwagi na odważny flirt głównych indeksów ze wsparciami. Ich upadek wywołać może dynamiczne, aczkolwiek krótkotrwałe spadki.
Długoterminowe perspektywy zależeć już będą od kształtu przyszłego parlamentu, a tutaj opcji jest aż nadto i nikt nie pokusi się o odważne deklaracje, nawet co do ilości partii wchodzących w skład nowego politycznego rozdania. Trudno więc liczyć, że obraz rynku jutro ulegnie większej zmianie i dopiero w przyszłym tygodniu będzie można się pokusić o pierwsze ostrożne analizy, co może nam przynieść przyszłość.