Warszawskie indeksy podążyły wreszcie bardziej ochoczo za rosnącymi silnie wskaźnikami głównych parkietów europejskich. W Nowym Jorku jednak już tak sielankowo nie było, co może być pewnym problemem w kontynuacji zwyżki.
W środę w dobry nastrój inwestorów wprawił wyraźny wzrost PMI w chińskim sektorze usług oraz nienajgorsze odczyty wskaźników dla głównych krajów naszego kontynentu. Moment zawahania przyszedł wraz z zaskakująco słabym raportem ADP. Dużo niższy niż oczekiwano wzrost liczby miejsc pracy sugerował zmniejszenie ryzyka wrześniowej podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych, a więc powinien działać na korzyść byków. Jednak przyhamował zwyżkę w Paryżu i Frankfurcie, mimo wzrostu kontraktów na amerykańskie indeksy. Nadspodziewanie mocny skok wskaźnika ISM dla amerykańskich usług dodał jednak impetu giełdom po obu stronach oceanu. CAC40 i DAX kończyły notowania sięgającymi po około 1,6 proc. zwyżkami.
Problem w tym, że na Wall Street z czasem zaczęły przeważać wątpliwości, czy jednak dobra koniunktura w usługach nie skłoni Fed do wcześniejszej podwyżki. S&P500 stopniowo zmniejszał 15 punktowy dorobek, osiągnięty w pierwszych godzinach handlu, ostatecznie zwyżkując o zaledwie 6 punktów, czyli 0,3 proc. W dodatku Dow Jones zakończył dzień symbolicznym spadkiem. Co prawda to słabsze zachowanie można tłumaczyć przekraczającym 9 proc. tąpnięciem kursu akcji Walt Disney Company, spowodowanym obniżeniem przychodów i prognoz, ale złe wrażenie zostaje. Z rozterkami inwestorzy będą musieli radzić sobie do piątkowych danych z rynku pracy, choć i dziś poznają dane o planowanych zwolnieniach i wnioskach o zasiłek dla bezrobotnych.
Warszawskie indeksy, a szczególnie WIG20, do południa wyraźnie ociągały się ze skorzystaniem z dobrych nastrojów w otoczeniu. Przeszkadzały w tym mocno tracące walory PGE, ale i spadki kilku innych dużych spółek. W końcu byki dały się przekonać, czerpiąc siłę głównie z silnych zwyżek papierów PGNiG i PKN Orlen, do których z czasem dołączyły akcje KGHM i obu największych banków oraz PZU. Jednak nawet niemal 1,5 proc. zwyżka WIG20 i pokonanie 2250 punktów, nie zmieniły zasadniczo sytuacji wskaźnika. O przełomie można będzie myśleć po dotarciu w okolice 2300 punktów. Wskaźniki małych i średnich spółek są już w okolicach poziomów, których trwałe przebicie może otworzyć drogę do realizacji jeszcze bardziej niż dotąd optymistycznego scenariusza, czyli ataku na szczyty z początku maja. O ile los WIG20 wciąż mocniej zależy od sytuacji w otoczeniu, to mWIG40 i sWIG80 mają szansę poradzić sobie samodzielnie.
Otoczenie w czwartkowy poranek nie jest zbyt przychylne. Na giełdach azjatyckich przeważają spadki, ale wyjątek stanowią zwyżkujący o 0,7 proc. Nikkei i wahający się Shanghai Composite. Nieznacznie w dół idą kontrakty na główne indeksy amerykańskie i europejskie, sugerując korekcyjny początek handlu. Nastroje mogą psuć sprzeczne opinie dotyczące szans na porozumienie z Grecją. Zapewnieniom o szybkich postępach rozmów towarzyszą wątpliwości wyrażane przez przedstawicieli niemieckiego rządu w kwestii szans dogadania się do 20 sierpnia.