Inwestorzy zagraniczni najwyraźniej uznali, że nasza giełda znajduje się zbyt blisko epicentrum dramatycznych wydarzeń w Rosji, wyprzedając akcje największych spółek.
Panika udzieliła się jednak także rodzimym graczom, co widać po przecenie w segmencie małych i średnich firm. Ani Rosja, ani taniejąca nadal ropa, nie robiły aż tak dużego wrażenia na głównych giełdach światowych.
Na szczęście „zagranica” nie orientuje się chyba zbyt dobrze w geografii, bo w bardziej odległym od Moskwy Budapeszcie przecena sięgała w najgorszym momencie niemal 6 proc., a u nas „tylko” 3 proc., ale i tak mocno nadszarpnęła portfele. Niechęć do akcji widać było także na pozostałych parkietach regionu oraz w Turcji, gdzie indeks zniżkował o 4 proc.
Do południa nie zapowiadało się na gremialną ucieczkę od ryzyka. WIG20 bronił się przed spadkiem poniżej 2300 punktów przez trzy godziny i skapitulował dopiero pod wpływem bardziej zdecydowanego pogorszenia się nastrojów na głównych giełdach. W Moskwie nerwowo i groźnie było już od rana, ale panika zaczęła się w południe i objęła w niemal równym stopniu giełdę i walutę. Kurs dolara w krótkim czasie skoczył do prawie 80 rubli, czyli o 25 proc. RTS nurkował przez moment o 20 proc.
Korelacja WIG20 z DAX-em urwała się wczesnym popołudniem. Gdy indeks we Frankfurcie próbował zredukować stratę do 1 proc., wskaźnik naszych największych spółek pogłębiał dołek, schodząc do 2248 punktów, czyli 3 proc. poniżej poniedziałkowego zamknięcia. Spośród blue chips najmocniej przeceniano zarówno ulubieńców zagranicy, czyli akcje KGHM, PGNiG i PKN Orlen, tracące od 3,5 do 4 proc., jak i niedawne gwiazdy, czyli papiery Eurocash i Kernela, zniżkujące po 5-6 proc. W gronie liderów znalazły się też taniejące o 6 proc. walory LPP.
Równie mocnych spadków nie brakowało w gronie średników, choć tam trudniej było znaleźć wyraźne prawidłowości. Po 5,5-7 proc. w dół szły między innymi akcje Astarty, Hawe, Trakcji, Cyfrowego Polsatu i Getinu. WIG40 i WIG50 szły w dół po około 2 proc.
Na giełdach w Paryżu i Frankfurcie widać było pozytywną reakcję na lepsze niż się spodziewano dane o PMI w Niemczech i strefie euro oraz na zaskakująco duży wzrost indeksu nastrojów niemieckich inwestorów instytucjonalnych ZEW, który skoczył z 11,5 do 34,9 punktu. CAC40 i DAX przez pewien czas przebywały nawet nad kreską, a w najgorszym momencie zniżkowały jedynie po 1-2 proc. Także nastroje na początku handlu na Wall Street nie były dramatycznie złe. S&P500 tracił na otwarciu 0,6 proc., a byki szybko zmniejszały skalę spadku.
Na naszym rynku nie robiło to jednak wrażenia. W końcówce spadki wręcz się momentami pogłębiały, nie bacząc na ponowne wyjście na plus wskaźników w Paryżu i Frankfurcie. Dopiero na finiszu nastąpiła niewielka poprawa. WIG20 ostatecznie stracił 2,17 proc., WIG30 spadł o 2,1 proc., WIG o 1,82 proc., WIG50 o 0,96 proc., a WIG250 o 1 proc. Obroty wyniosły prawie 1,3 mld zł.
Można się obawiać, że nie będzie łatwo naszym indeksom uwolnić się od piętna skażonych rosyjskim wirusem i trzeba będzie czekać, aż niechęć do ryzyka zelżeje.