Minister gospodarki uspokoił nieco rynki zapewniając, że deficyt budżetowy jest pod kontrolą oraz przygotowany został plan reform. Inwestorzy nadal pozostali ostrożni i nie rzucili się do kupowania akcji, ale sytuacja na rynkach była już lepsza niż na początku dnia. Ostatecznie giełdy w Londynie i Paryżu straciły nieco ponad 1 proc., a we Frankfurcie niemiecki indeks DAX 30 zakończył sesję spadkiem o 0,57 procent.
Brak zaufania inwestorów do rynków wschodzących widać było wczoraj na przykładzie GPW. Indeks WIG20 stracił na poniedziałkowym zamknięciu 1,02 proc. i znalazł się na poziomie 2330 punktów. Aktywność inwestorów była jednak niewielka, a obroty dla całego rynku wyniosły 1,3 mld złotych. Nadal ciężko jest określić, czy przepychanki inwestorów na niskich poziomach tworzą podstawę do silnego odbicia, czy są tylko elementem trwającej od połowy kwietnia korekty.
Początek tygodnia na Wall Street upłynął również pod znakiem spadków. Najgorzej w dniu wczorajszym prezentowały się spółki przemysłowe i informatyczne, a indeksy za Oceanem straciły ponad 1 procent. Trochę lepiej sytuacja wyglądała dzisiaj w Azji, gdzie na więkoszości parkietów przeważał kolor zielony. Nieufność inwestorów do rynków akcji sprawia jednak, że nawet lepsze informacje traktowane są z dużą rezerwą. A niewielkach ich ilości daje zbyt słabe podstawy do radykalnej zmiany nastrojów. W takich warunkach wydaje się, że ograniczenie spadków podczas kolejnych sesji będzie dużym sukcesem byków.