Impulsów do działania dzisiaj nie brakowało, ale warszawscy inwestorzy postanowili nie uczestniczyć w powszechnym optymizmie ich zagranicznych kolegów. Krajowe akcje mimo bardzo dobrych danych o produkcji przemysłowej i wciąż silnym złotym nie wykonały żadnego znacznego ruchu, nawet mimo kolejnych spektakularnych zagrań w wykonaniu KGHM.
Wzrost WIGu20 o 0,73% kontrastował z niemałymi zwyżkami francuskiego CAC40 o 1,96%. Zachodnioeuropejskie indeksy wyznaczyły tym samym nowe tegoroczne maksima, w czym GPW zbytnio nie chciała uczestniczyć. Inwestorzy na Książęcej starali się jedynie utrzymać poziom indeksu krajowych blue chipów powyżej poziomu 2200 pkt, który z impetem został przebity we wtorek rano.
Początek sesji nie przebiegał zbyt pomyślnie i mimo otwarcia o 0,5% powyżej wczorajszego zamknięcia, podaż bez wielkiego trudu obniżała rynek w oczekiwaniu na sprzedaż hiszpańskiego i francuskiego długu. Aukcje były udane i przy obniżonym koszcie, rządy obu krajów nie miały żadnego problemu ze znalezieniem chętnych na swojego obligacje, a oglądane z największą uwagą oprocentowanie hiszpańskich obligacji 10-cio letnich spadło z 6,975% do 5,403%. Takiego ruchu jednak oczekiwano, więc reakcji rynkowej próżno było szukać. Na rynku wtórnym we Francji czy Hiszpanii dłużne papiery niespecjalnie chciały drożeć.
Dodatkowym niepomyślnym czynnikiem okazała się dzisiejsza decyzja NWZA KGHM o odrzuceniu projektu uchwały, która miała upoważnić zarząd firmy do skupu akcji własnych za maksymalnie trzy miliardy złotych. Akcje miedziowego konglomeratu zniżkowały chwilowo nawet 8%, co wyraźnie negatywnie odbiło się na notowaniach WIG20. Sytuacja została jednak szybko opanowana i po lepszych od oczekiwań wynikach Bank of America oraz Morgan Stanley rozpoczęło się popołudniowe odrabianie wcześniejszych strat.
Optymizm niezwykle powoli podnosił wyceny akcji i podczas tej miarodajnej wspinaczki opublikowane zostały dzisiejsze dane makro. W większości należy uznać je za bardzo dobre, ale nie wywołały one większej reakcji na parkietach. Warto jednak odnotować, że roczna dynamika krajowej produkcji przemysłowej - choć nieco spowolniła w grudniu - to mniej niż się tego spodziewano. Bardzo dobrze zaprezentowały się cotygodniowe wnioski o zasiłek dla bezrobotnych w USA, których ilość spadła aż o 50 tys. do najniższego poziomu od kwietnia 2008 roku.
Gorzej wypadły dane o rozpoczętych budowach domów, ale ważniejsze dla przyszłości pozwolenia na budowę niewiele odbiegały od prognoz. Generalnie pozytywny obraz gospodarki USA się nie zmienił, co z kolei starają się wycenić inwestorzy, którzy od początku roku podnieśli notowania indeksu S&P500 najbardziej od pamiętnego 1987 r. Może to pozytywnie nastrajać na najbliższą przyszłość, ale już niekoniecznie na drugą połowę roku.