Indeks krajowych blue chipów wzrostami notowań kończy ten zdecydowanie słabszy tydzień od poprzedniego. Za nami ważne dane z rynku pracy USA i lepsze od oczekiwań odczyty z polskiej gospodarki. W centrum uwagi oprócz polityki był też EBC, który musi mierzyć się z rosnącą inflacją.
Po wyśmienitym ubiegłym tygodniu, w którym WIG20 podbił notowania o prawie 4 proc. (najlepszy rezultat od początku grudnia 2016), nadszedł czas na chwilę odpoczynku. Po piątkowej zwyżce notowań o 0,5 proc., kurs jest 0,4 proc. poniżej poziomu z ubiegłego piątku.
Bilans ostatnich dni to wprawdzie 3:2 na korzyść kupujących, ale o ujemnym ostatecznym wyniku zdecydował fatalny poniedziałek. Sytuacja mimo to dalej jest bardzo dobra. Odniesieniem dla poniedziałkowej sesji będzie 2076 pkt. To zaledwie 25 pkt poniżej rocznych szczytów wyznaczonych w poprzedni czwartek. W miarę bezpieczny dystans dzieli też WIG20 od psychologicznej bariery 2000 pkt.
Dosyć spokojna była końcówka tygodnia, mimo że na piątek zaplanowana była kluczowa publikacja. Dane z rynku pracy USA zaskoczyły. Generalnie pozytywnie, choć mniej istotna stopa bezrobocia wzrosła z 4,7 do 4,8 proc., zamiast pozostać bez zmian. Do tego dochodzi wzrost płacy godzinowej tylko o 0,1 proc. miesiąc do miesiąca, a podwyżka miała wynieść 0,3 proc. Najważniejszy wskaźnik, czyli zmiana zatrudnienia, był jednak zdecydowanie powyżej konsensusu.
W sektorze prywatnym pracę znalazło 237 tys. ludzi. Miesiąc wcześniej statystyki były na poziomie zaledwie 165 tys. Niespodzianka była jednak mniejsza niż mogłoby się to wydawać, bo już wcześniej na możliwość wysokiego wyniku wskazał raport ADP.
Reakcja inwestorów była więc względnie neutralna. Lekkie osłabienie widać na dolarze w relacji z euro. W górę idą też notowania na Wall Street. Po niecałych dwóch godzinach handlu główne indeksy są od 0,2 do 0,8 proc. na plusie.
Dane zmieniają coś w kontekście stóp procentowych ustalanych przez Fed? Wydaje się, że wyjątkowo wysoki wynik zmiany zatrudnienia trzeba będzie skonfrontować z innymi danymi. Trudno jednak oczekiwać zmiany podejścia bankierów, którzy za pewne z pierwszą z dwóch lub trzech podwyżek poczekają co najmniej do czerwca. Taki scenariusz wyceniany jest obecnie z prawdopodobieństwem ponad 60 proc. Praktycznie nic w tej ocenie zmieniło środowe posiedzenie Fed.
Na podobny ruch nie ma raczej szans w przypadku EBC. Nawet pomimo kolejnych twardych danych, wskazujących na rosnącą coraz szybciej inflację. W Niemczech ceny w styczniu poszły w górę średnio o 1,9 proc. rok do roku. To najwyższa dynamika od trzech i pół roku. Wskaźnik dla Hiszpanii wzrósł do 3 proc., a całej strefy euro ogółem do 1,8 proc., choć prognozowano zwyżkę o 1,6 proc.
Informacje na temat inflacji Eurostat podał razem ze statystykami dotyczącymi wzrostu gospodarczego. PKB w strefie euro także przebiło prognozy. Zamiast 1,7 proc. rośnie w tempie 1,8 proc.
Analogiczne dane zaprezentował we wtorek GUS w odniesieniu do Polski. Wstępne wyliczenia wskazały na wzrost w całym 2016 roku o 2,8 proc. To gorszy wynik niż w dwóch poprzednich latach, ale ekonomiści spodziewali się głębszego spowolnienia - do 2,7 proc. Z rocznych danych można wnioskować, że sam wynik za czwarty kwartał mógł być zbliżony do tego z trzeciego kwartału, czyli 2,5 proc. To również pozytywne zaskoczenie, bo wielu ekspertów wieściło fatalną końcówkę roku pod względem dynamiki wzrostu PKB.
Pozytywnie zapisały się też dane z przemysłu. Zaprezentowany wskaźnik PMI pobił nieoczekiwanie bardzo dobry wynik z grudnia. Rezultat na poziomie 54,8 pkt. jest najwyższy od kwietnia 2015 roku.
W tym tygodniu nie mogliśmy uciec od polityki. Oczywiście w centrum uwagi był Donald Trump, który ponownie wprawił w zakłopotanie rynki swoimi wypowiedziami dotyczącymi m.in. słabego euro czy juana.
Inwestorzy nie zapominają też o temacie Brexitu. Brytyjski rząd opublikował w czwartek tzw. Białą Księgę. Premier Theresa May potwierdziła, że będzie dążyć do wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, choć zależy jej na tym, by Londyn pozostał centrum finansowym Europy.