We wtorek wyniki finansowe za pierwszy kwartał poda bank inwestycyjny Goldman Sachs. W normalnych okolicznościach byłoby to dla rynków jedno z kluczowych wydarzeń tygodnia. Tym razem jednak zapewne niezłe wyniki Goldmana pozostaną w cieniu nieoczekiwanej presji ze strony regulatorów.
W połączeniu z niewielką ilością danych makroekonomicznych może prowokować to do realizacji zysków na rynkach akcji i surowców. Na rynku walut w takim scenariuszu zwycięzcami będą dolar i jen.
O wykupionych rynkach akcji pisaliśmy już od pewnego czasu. Dobre wyniki pierwszych amerykańskich spółek, które już opublikowały raporty (Intel, Google, JP Morgan) zdawały się odwracać uwagę inwestorów nawet od słabszych raportów makroekonomicznych (jak ostatni wzrost liczby nowozarejestrowanych bezrobotnych do 484 tys.). W poprzednim kwartale wyniki spółek również były bardzo dobre, jednak mimo wszystko byliśmy świadkami największej korekty od początku hossy, ze względu na eskalację greckich problemów oraz obawy o skutki chińskiej polityki monetarnej. Tym razem motywem przewodnim dla niedźwiedzi może być Goldman Sachs i to nie ze względu na wyniki, a potencjalne poważne problemy z regulatorami.
W piątek amerykański SEC (odpowiednik polskiego KNF) rozpoczął postępowanie przeciwko Goldmanowi, zarzucając mu sprzedaż klientom struktury na toksyczne aktywa hipoteczne (CDO) bez (mówiąc w skrócie) poinformowania o ich toksyczności. Jednocześnie, drugą stroną transakcji dla Goldmana był fundusz Paulson&Co, na którego zlecenie transakcja została przeprowadzona i który jednocześnie zajął na aktywach pozycję krótką. Mowa o transakcji z wiosny 2007 roku, która szybko wpędziła w kłopoty m.in. europejskie banki (IKB, ABN Amro), a funduszowi pozwoliła zarobić ok. 1 mld USD.
Postępowanie SEC prawdopodobnie pociągnie za sobą podobne procedury w Europie. Brytyjski premier już zaapelował do FSA o ich wszczęcie. Trudno na razie ocenić jak poważne będą konsekwencje działań wobec Goldmana i czy sprawa nie jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. Część inwestorów pamięta jednak, iż bankructwo firmy Enron, które w atmosferze skandalu objęło również inne firmy (np. audytora Arthur Andersen) odłożyło w czasie hossę na początku minionej dekady. Sama obawa o powtórkę takiego scenariusza może oznaczać korektę. W przypadku kontraktów na S&P500 może to oznaczać spadek w okolice styczniowych szczytów (1148 pkt.), a gdyby sprawa Goldmana miała mieć drugie dno – nawet do 1100 pkt. Warto zwrócić uwagę, iż działania SEC wzmocniły podażowy charakter dziennej szpulki, o której pisaliśmy w piątkowym komentarzu (http://www.xtb.pl/strona.php?komentarz=14137)
.
Pogorszenie nastrojów na rynkach akcji w piątek ostatecznie przesądziło o domknięciu luki wzrostowej z poprzedniego weekendu na parze EURUSD, przekreślając (przynajmniej na jakiś czas) scenariusz wzrostowy. Ten jednak był już wątpliwy od minionej środy, kiedy jasnym stało się, że zadeklarowanie szczegółów pomocy dla Grecji nie zapewni jej niższego kosztu rynkowego pieniądza. Spadek premii za ryzyko, choć spory, okazał się bardzo krótkotrwały, a wręcz można było odnieść wrażenie, że wzrosła determinacja inwestorów, aby przetestować scenariusz bankructwa greckiego rządu.
W piątek premia dla 10-letnich obligacji greckich (względem niemieckich) wzrosła do 430 bp, najwyższego poziomu sprzed podania informacji o pomocy. To oznacza, że Grecja i jej europejscy partnerzy znów są pod ścianą, ale arsenał potencjalnych rozwiązań wyczerpuje się. Gdyby na rynkach akcji rzeczywiście zarysowała się większa korekta, te okoliczności mogłyby doprowadzić do ponownego testu tegorocznego minimum na parze (1,3267) i tym razem mógłby to być test udany.
Przy okazji zamieszania z Goldman Sachs warto wspomnieć o jego wpływie na rynek złota, na którym w ostatnim czasie znów coraz lepiej radzili sobie kupujący. W piątek cena uncji złota obniżyła się o niemal 30 USD, gdyż fundusz Paulson&Co posiada znaczną ilość długich pozycji na tym rynku i musiałby je upłynniać, gdyby okazało się, że jego klienci zaczną wycofywać środki. Najbliższe wsparcia na rynku złota to 1122 USD.
W tym tygodniu ważne dane makroekonomiczne mamy dopiero w piątek. Poznamy wtedy dane o zamówieniach na dobra trwałego użytku i sprzedaży nowych domów w USA, niemiecki indeks Ifo oraz wstępne dane o brytyjskim PKB za pierwszy kwartał. To oznacza, że rynek będzie poświęcał sprawie Goldmana sporo uwagi. W USA mamy co prawda sezon wyników (dziś o godzinie 14.00 wyniki Citigroup, oczekiwany wynik zerowy, o 22.30 IBM, oczekuje się 1,93 USD zysku na akcję; w kolejnych dniach m.in. Goldman Sachs, Morgan Stanley, Microsoft, Apple i Yahoo), jednak w takiej atmosferze nawet dobre wyniki mogą zachęcać do realizacji zysków.