Po kilku nerwowych sesjach, podczas których indeks WIG20, czasem nieco "na siłę" bronił poziomu 3800 pkt. mamy dziś dynamiczne odbicie, sprowokowane wzrostami w Nowym Jorku (w drugiej fazie wczorajszej, jak również w pierwszej fazie dzisiejszej sesji).
Nasz rynek rósł nieprzerwanie niemal całą sesję i wyhamował dopiero w końcówce w okolicy silnej luki wzrostowej otwierającej obrót w dniu 13 lipca.
W międzyczasie mieliśmy nienajlepsze dane odnośnie dynamiki produkcji przemysłowej i budowlano-montażowej w czerwcu - wzrost o 5,6 proc przy oczekiwaniach wzrostu o 8,4% (w poprzednim miesiącu wzrost wynosił 8,1 proc). Wynik nienajlepszy, co nie przeszkodziło wzrostom.
Inwestorzy bardziej się sugerowali niższym niż zakładano wzrostem liczby osób ubiegających się o zasiłek dla bezrobotnych. Liczba ta na dzień 14.07 wyniosła 301 tys. (oczekiwano 310 tys. w porównaniu z 308 w poprzednim okresie). Neutralny wpływ na nasz rynek miał z pewnością wskaźnik cen produkcji sprzedanej przemysłu oraz produkcji budowlano-montażowej w czerwcu - wzrost o 1,8 proc (oczekiwano wzrostu o 1,9%). Pojawiły się też komentarze po posiedzeniu RPP, z których wynikało, że istnieje możliwość dalszych podwyżek stóp procentowych, aby zapobiegać negatywnym skutkom rosnącej presji płacowej i inflacyjnej.
Zbliżyliśmy się dzisiaj bardzo do rekordowych poziomów. Określenie "zbliżyliśmy" jest chyba najbardziej trafne, bo jeszcze nie pokonaliśmy ostatnich stref oporu, które otworzyłyby drogę ku nowym szczytom. Zatrzymaliśmy się na luce wzrostowej z 13 lipca. Nowe szczyty są możliwe, albowiem ponownie drożeje ropa i miedź, a to ważne argumenty "za" ale warto zwracać też uwagę na wyjątkową zmienność za oceanem, która potrafi "wywracać" rynki i nastroje z dnia na dzień.