Wprawdzie europejskie rynki akcji, podobnie jak azjatyckie, rozpoczęły poniedziałkową sesję od zwyżek, ale w ciągu pierwszych godzin sesji nie udało im się wypracować równie imponujących dwu-, trzyprocentowych wzrostów. Barierą okazały się nie tyle postanowienia weekendowego szczytu UE, co recesyjne dane ze strefy euro. Spośród opublikowanych w poniedziałek indeksów PMI - zdecydowanie gorzej od prognoz i jednocześnie gorzej niż przed miesiącem wypadły dane z sektorów przemysłowego i usługowego strefy euro (odpowiednio 47,3 i 47,2 pkt). Euro rozpoczęło tydzień od powrotu poniżej 1,39 USD.
Z drugiej strony w październiku pozytywne sygnały wysyłały pewne obszary wiodących gospodarek (zaskoczył wzrost wskaźnika PMI dla chińskiego przemysłu i niemieckiego sektora usług powyżej 50 pkt), co podtrzymuje nadzieje inwestorów, że światu uda się w najbliższych miesiącach uniknąć recesji.
Ok. godz.16.30 WIG20 był najsilniejszym europejskim indeksem akcji i rósł o ok. 3 proc. Na innych parkietach nastroje nie faworyzowały tak zdecydowanie posiadaczy długich pozycji w akcjach, np. w Grecji główny indeks spadał o ponad 5 proc., ponieważ inwestorzy wyprzedając akcje banków reagowali na wiadomość, że wymuszone odpisy greckiego długu przekroczą 50 proc. nominalnej wartości wyemitowanych obligacji. Po południu walory największych greckich banków taniały nawet o ponad 20 proc., a w tym samym czasie indeksy z Wall Street czy Londynu ustalały nowe lokalne szczyty.
Do dyskusji o programie ratunkowym dla Grecji i planie uwolnienia europejskiego systemu bankowego od góry toksycznych papierów wartościowych interesujący głos wnieśli analitycy Goldman Sachs, którzy uznali, że uniknąć chaosu porównywalnego z tym po bankructwie Lehman Brothers, pomogłoby aktywniejsze zaangażownie Europejskiego Banku Centralnego. Według Goldman Sachs takie rozwiązanie jest znacznie bardziej elastyczne niż wspólny fundusz pomocowy, a “amunicja” EBC, który mógłby zmusić banki narodowe do dokapitalizowania, może w skrajnych warunkach sięgnąć ponad 2,5 bilionów EUR.
Po południu para walutowa euro-dolar kolejną próbę ataku na poziom 1,39 USD, a słabnący dolar pomógł przyspieszyć wzrosty cen na rynkach surowcowych. Miedź drożała o blisko 6 proc., a baryłkę ropy naftowej wyceniano o ok. 3 proc. wyżej niż w piątek.