Gdyby doszło dziś do przeceny to gracze powinni ją zlekceważyć. Wręcz potraktować jako okazję do kupna akcji dużych spółek (nie wszystkich).
W czwartek w USA uwaga koncentrowała się znowu na producentach aut. Co prawda Biały Dom znowu oświadczył, że nie pozwoli na niekontrolowane bankructwo, ale inwestorzy mają już dosyć czekania.
Mówiono, że decyzja zapadnie do środy, a tymczasem z rządu dochodzą tylko zapowiedzi. W czwartek Chrysler poinformował, że zamyka swoje fabryki na miesiąc. Będzie płacił pracownikom przez ten czas mniej niż zwykle. Ta informacja i ociąganie się administracji przeceniły po kilkanaście procent akcje producentów samochodów. Nie pomogły pogłoski o powrocie pomysłu fuzji GM i Chryslera.
Kompletnie zlekceważone zostały dane makro, ale spójrzmy, jakie one są. Ilość noworejestrowanych bezrobotnych spadła do oczekiwanego poziomu (554 tys.). Nie ma w tym nic dziwnego. Skończył się okres zawirowań po tygodniu ze Świętem Dziękczynienia (dane były wtedy dużo lepsze, potem, wyrównawczo, dużo gorsze) - teraz wszystko wraca do normy. Indeks Fed z Filadelfii wzrósł z - 39,3 pkt. do - 32,9 pkt. (oczekiwano małego spadku), ale nadal pokazuje, że gospodarka regionu szybo się zwija. Indeks wskaźników wyprzedających (LEI) kolejny raz spadł (0,4 proc.), ale on już od dawna niczego nie wyprzedza.
Indeksy giełdowe przez 5,5 godziny trzymały się blisko środowego zamknięcia. Na dwie godziny przed końcem sesji zaczęły jednak spadać. Najmocniej szkodziły bykom spadki cen producentów aut i spółek sektora surowcowego.
Dobiła byków w końcówce agencja Standard & Poor's obniżając rating długu General Electric i GE Capital. Indeksy zaczęły spadać, a ponieważ przed dniem wygasania instrumentów pochodnych napięcie było duże to i spadki małe nie były. Układ techniczny nadal się nie zmienił, ale pierwotny impuls (po decyzji FOMC) już odszedł w zapomnienie.
Dzisiaj kalendarium jest puste. Przebieg sesji w Europie i w USA może być jednak gwałtowny, a obroty olbrzymie, bo wygasają grudniowe serie instrumentów pochodnych. Nie oczekuję przełomu, bo nie ma żadnych planowanych informacji. Chyba, żeby Biały Dom wreszcie poinformował, jak ma zamiar pomóc producentom aut. To bardzo by bykom pomoże.
GPW rozpoczęła czwartkowa sesję wzrostem indeksów. WIG20 odrobił stratę ze środowego fixingu i zamarł. Po dwóch godzinach sesji pojawił się jednak znowu efekt wygasania kontraktów. WIG20 zanurkował, ale utrzymał się nad poziomem środowego zamknięcia. Podtrzymywał go duży wzrost TPSA (po środowym dużym spadku) i drożejące akcje Pekao. Bardzo źle zachowywał się rynek mniejszych spółek - MWIG40 tracił ponad dwa procent.
Dwie spółki to jednak za mało, jeśli obrona rynku jest niemrawa. Po południu WIG20 zabarwił się na czerwono, znowu wrócił do środowego zamknięcia i tam czekano na ostatnią godzinę sesji. Przez ostatnie 1,5 godziny WIG20 powoli pełzł na północ kończąc dzień wzrostem o 0,8 proc. Tym razem nic dziwnego na fixingu się nie wydarzyło. Trwało rolowanie pozycji z serii grudniowej (43 tysiące) na marcową (już jest na niej około 50 tysięcy).
Dzisiaj ten proces będzie kontynuowany, Wygasa grudniowa seria kontaktów na WIG20, co może doprowadzić do bardzo dziwnych ruchów cen i indeksów. GPW wczoraj zmniejszyła widełki dopuszczalnych zmian kursów akcji i kontraktów na piątkową sesję. Stwierdziła też, że ,,sytuacja, jaka może zaistnieć w dniu 19 grudnia, w zakresie zmienności kursowej, nie jest z operacyjnego punktu widzenia sytuacją nadzwyczajną". Też tak uważam.