Drugi z rzędu wzrost potwierdziły większe obroty, jednak trudno na jego podstawie popadać w zbytni optymizm. Z przebiegu sesji wynikało bowiem spore niezdecydowanie, a biorąc pod uwagę, że zbliżamy się do coraz istotniejszych krótkoterminowych oporów, takie zachowanie może zapowiadać aktywniejsze próby powstrzymania zwyżki.
Mocne wtorkowe wzrosty za oceanem oraz będąca ich pochodną poprawa na parkietach azjatyckich nie wywołały nadmiernej euforii na giełdach europejskich. Większość z rynków naszego kontynentu zakończyła wprawdzie notowania na plusach, jednak z przebiegu sesji trudno mówić o wyraźniejszym pokazie siły popytu.
Już spadkowe otwarcie najważniejszych indeksów w Europie było niezbyt przyjemną niespodzianką dla inwestorów oczekujących na pozytywną reakcję rynków, a pierwsze minuty przyniosły dalsze osłabienia. Byki dość szybko zdołały się pozbierać i przystąpiły do odrabiania strat. W efekcie dość dynamicznych wzrostów wskaźniki powróciły na plusy, jednak optymizm skończył się jeszcze przed południem i wzrosty zostały zatrzymane.
Niektóre z indeksów zaczęły się wyraźniej cofać, ale większość z nich zamarła w zupełnym marazmie i mało ciekawej konsolidacji. Po około trzech godzinach handlu próbę rozruszania rynków podjęły byki doprowadzając do wybicia górę, a impulsem dla nich był udany początek notowań za Atlantykiem. Zapał amerykańskich kupujących szybko się jednak wyczerpał, a zmiana kierunku na tamtejszych rynkach pociągnęła za sobą podobną reakcję indeksów w Europie. Do końca dnia trwało powolne osuwanie, lecz bez większych konsekwencji dla ogólnego obrazu rynków.
WIG20 otworzył się plusie i choć na początku podaż, dostając argument w postaci pogorszenia na innych europejskich parkietach, starała się ściągnąć rynek, to jednak do głębszej przeceny nie doszło, a skuteczną zaporą dla spadków stała się granica 1500 pkt. Kiedy układ sił na rynkach odwrócił się, nasz indeks również poszedł tym śladem i zaczął piąć się do góry.
Celem wzrostów stały się okolice 1525 pkt,, ale nie udało się sforsować tej granicy. Po lekkim cofnięciu atmosfera uspokoiła się i nie różniliśmy się pod tym względem o od większości parkietów na naszym kontynencie. W zupełnej stagnacji tkwiliśmy dwie godziny i choć pierwsza zaatakowała podaż, to dobry początek sesji w USA zapobiegł większej zniżce. Ostatecznie jednak końcówka upłynęła pod znakiem powolnego osłabienia, ale nie zmieniło ono w większym stopniu obrazu notowań, które kończyliśmy na plusach.
Drugi z rzędu wzrost potwierdziły większe obroty, jednak trudno na jego podstawie popadać w zbytni optymizm. Z przebiegu sesji wynikało bowiem spore niezdecydowanie, a biorąc pod uwagę, że zbliżamy się do coraz istotniejszych krótkoterminowych oporów, takie zachowanie może zapowiadać aktywniejsze próby powstrzymania zwyżki. Nie jest to wprawdzie jeszcze sygnał większego osłabienia w najbliższych dniach, ale może stanowić zapowiedź uspokojenia na kolejnych kilku sesjach.
Pierwszą zaporą dla wzrostów będą okolice 1525 pkt., gdzie wczoraj podaż podjęła walkę, a tuż powyżej, bo w okolicach 1535 pkt. znajduje się kolejny opór. Pozycja to testu jest wprawdzie bardzo dobra, ale nie należy raczej oczekiwać, że podaż pozostawi te bariery bez obrony, a więc dziś niewykluczona jest stabilizacja.