Po słabym zakończeniu sesji na amerykańskich rynkach akcji w końcu ubiegłego tygodnia, poniedziałkowe notowania w Warszawie nie mogły przynieść poprawy nastrojów. Słabnące parkiety giełd zachodnioeuropejskich od rana podyktowały kierunek ruchu również dla naszych indeksów. To właśnie początek sesji zadecydował o ostatecznym spadku indeksu WIG20 o jeden procent, przy jednak niezbyt dużych obrotach, które nie osiągnęły wartości dwustu milionów złotych. Kontynuacja piątkowej wyprzedaży, do jakiej doszło zaraz po rozpoczęciu pierwszej w tym tygodniu sesji trwała przez pierwsze dwie godziny i wyrządziła spore spustoszenie zwłaszcza wśród spółek o średniej i mniejszej kapitalizacji. Nie oznacza to, że spadki największych spółek nie odcisnęły swojego piętna na indeksie, który znalazł się najniżej od połowy lipca.
Obok tradycyjnie już słabo spisujących się spółek z sektora bankowego, agresywniejszy podaż pojawiła się od rana między innymi na papierach PKNOrlen i KGHM. Zdecydowanie spokojniej było w przypadku Agory i TPSA, która przez większość sesji traciła na wartości niespełna jeden procent. Na szerszym rynku, przy pustych lub w najlepszym przypadku dziurawych karnetach po stronie popytowej zdenerwowani posiadacze akcji pozbywali się swoich aktywów drastycznie zbijając ceny. Ich ofiarą padły między innymi walory ZM Dudy i Sokołowa, które niedługo po otwarciu równoważono na dolnych ograniczeniach zakresu wahań. Na wartości traciły również między innymi Kruszwica i Śnieżka, wciąż odczuwające niezadowolenie inwestorów po słabych wynikach w drugim kwartale. Z kolei zdecydowanie powyżej rynku znalazła się wycena spółek z branży cukierniczej Jutrzenki oraz praw do akcji Mieszka. Wzrosty które się pojawiły na początku notowań w USA pozwoliły również kursom w Warszawie odrobić część porannych strat.
