Sypią się ściany giełdowych zamków w USA. Posypią się i u nas i na nic zapewne GPW wczorajsze, kosmetyczne odbicie od wsparcia. Dziś granicę tę może testować WIG20, ostatni bastion warszawskich byków.
Jeśli mowa o zamkach i piasku to chodzi zapewne o budownictwo w USA. Po gorszych od oczekiwań danych oraz, przede wszystkich, panice inwestorów o możliwość ogłoszenia bankructwa przez Countrywide Financial, indeksy w USA po prostu się posypały. Akcje wspomnianej spółki zrobiły coś więcej - ich wartość skurczyła się prawie o 30 proc., najwięcej od 1987 roku.
Natomiast Dow Jones zanurkował 1,86 proc. i to o czym pisałem w komentarzu z USA wczoraj spełniło się - i to niestety z nawiązką. S&P stracił jeszcze więcej, bo 1,84 procent. Obydwa indeksy pobił jednak Nasdaq spadając o 2,86 proc. - to ze względu na wypowiedzi prezesa największego operatora telekomunikacyjnego w Stanach - spółki AT&T, który prognozował wczoraj "złagodzenie" wzrostu swojego biznesu (czytaj: będzie gorzej).
Mamy więc Dow Jones na poziomach z lutego/marca oraz WIG operujący na granicy wsparć sierpniowych i listopadowych (wczorajszy skok w nadprzestrzeń o 0,27 proc. chyba niewiele tu zmieni). Kto został? Najwolniej spadający - WIG20, który dziś będzie zmagał się z dolnym cieniem sierpniowej świecy (3248 pkt.).
Dziś brak danych z USA, więc być może w końcówce sesji na GPW indeksy się trochę podniosą. Przed południem poznamy ważne dla DAXa dane o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej w Niemczech. Dowiem się także ile wyniosło PKB Eurolandu w 3 kwartale, co będzie miało już wyższą wagę.
Nie zmienia to faktu, że sytuacja inwestorów i tak staje się poważna. Nawet FED może nie pomóc, bo jeśli problemy z wydawaniem zaczną mieć konsumenci a bezrobocie się zwiększy, to i obniżka stóp nie pomoże. Dlatego warto przyjrzeć się czwartkowym danym z USA o tygodniowej liczbie zwolnionych z pracy oraz piątkowym - cenach w imporcie i eksporcie.
Także w czwartek głosu udzieli Ben Bernanke, ale wydaje mi się, że powie niewiele więcej niż my wiemy. Bo choć od nas mądrzejszy, materiału empirycznego ma prawie tyle co i my. A i ręce mu się pomału chyba związują.