Początek środowej sesji na warszawskiej giełdzie przyniósł kontynuację przewagi byków, tak wyraźnie widocznej dzień wcześniej. Wtorkowe osłabienie indeksu naszych blue chipów pod koniec dnia nie speszyło kupujących. WIG20 zaczął od zwyżki o 0,4 proc. i już na otwarciu przekroczył 2915 punktów, czyli znalazł się nieznacznie ponad wczorajszym maksimum. Podaż jednak nie próżnowała i jeszcze przed południem dwukrotnie próbowała zepchnąć indeks w okolice wtorkowego zamknięcia. Poziom 2900 punktów okazał się jednak w tej fazie handlu nie do pokonania.
Po tej próbie sił nastąpiła kilkugodzinna stabilizacja, w trakcie której WIG20 poruszał się w wąskim przedziale 2905-2910 punktów. Znacznie gorzej radziły sobie wskaźniki małych i średnich spółek. W ich przypadku inwestorzy uznali, że we wtorek w końcówce handlu przesadzili z optymizmem i od południa mWIG40 i sWIG80 zniżkowały po 0,4-0,5 proc.
W gronie największych firm gwiazdą były papiery PBG. Już we wtorek w ciągu dnia zyskiwały chwilami ponad 5 proc. i choć zamknięcie było znacznie mniej imponujące, to obroty nimi były najwyższe od sześciu lat. W środę około południa akcje zyskiwały ponad 6,5 proc. Najwyraźniej inwestorzy doszli do wniosku, że trwająca od kilku miesięcy przecena doprowadziła walory spółki do atrakcyjnego poziomu. Po około 1,5 proc. w górę szły papiery BRE i PKO. Prawie 1 proc. zyskiwały akcje PZU po serii pozytywnych rekomendacji, między innymi ze strony Citigroup i Morgan Stanley. O ponad 1 proc. przeceniano walory PGNiG.
Handel na głównych giełdach europejskich zaczął się od wzrostów po około 0,1 proc. Nastroje jednak szybko się pogarszały i już po godzinie indeksy znalazły się pod kreską. Około południa DAX tracił już 0,3 proc. Wskaźniki w Paryżu i Londynie zniżkowały po 0,1 proc. Wtorkową euforię, która powodowała skok o ponad 5,5 proc. korygował dziś indeks w Atenach. Wczesnym południem spadał o ponad 1 proc. Do nielicznych parkietów zwyżkujących należały Warszawa, Bukareszt, Stambuł i Ryga.
Powodów do optymizmu nie dawały dane makroekonomiczne. Wskaźniki aktywności gospodarczej w przemyśle okazały się gorsze niż się spodziewano w Chinach, Polsce, Wielkiej Brytanii, Niemczech i całej strefie euro. Jedynym wyjątkiem była Szwajcaria. Z 36,5 tys. do ponad 37 tys. wzrosła liczba planowanych zwolnień za oceanem, zaś według szacunków ADP w maju w sektorze prywatnym przybyło zaledwie 38 tys. etatów, podczas gdy liczono na ich wzrost o 175 tys. Indeks aktywności amerykańskiego przemysłu spadł z 60,4 do 53,5 punktu, znacznie mocniej niż się spodziewano.
Jedynie wydatki na inwestycje budowlane zwiększyły się w kwietniu zgodnie z prognozami o 0,4 proc. W marcu ich wzrost wyniósł 1,4 proc. Ten zestaw danych ostatecznie przesądził o losach sesji. Ostatecznie wszystkie główne indeksy na GPW zakończyły dzień na minusie: WIG20 stracił 0,07 proc., WIG 0,19 proc., mWIG40 0,44 proc., a sWIG80 0,52 proc. Obroty przekroczyły 900 mln zł.