Wtorkowa sesja przyniosła zaskakującą słabość GPW. Warszawska giełda świeci się na czerwono pomimo kolejnych bardzo mocnych danych ze strefy euro, które powinny także zwiastować utrzymanie wysokiego tempa wzrostu polskiej gospodarki. Co więcej, niskie obroty na parkiecie przy Książęcej wskazują na brak kupujących.
Wydarzeniem dnia na rynkach były publikacje wstępnych indeksów PMI dla strefy euro. Okazuje się, że maj przyniósł dalszą poprawę koniunktury na Starym Kontynencie, czemu dodatkowo sprzyjało uspokojenie się sytuacji politycznej po wygranej proeuropejskiego Emmanuela Macrona w wyborach prezydenckich we Francji.
Indeks PMI dla przemysłu z Niemiec wzrósł do najwyższego poziomu od 6 lat. W tym samym czasie na poprawę sytuacji wskazuje także wskaźnik instytutu Ifo. Są to kolejne sygnały świadczące, że niemiecka gospodarka nabiera silnego impetu. Co więcej, nie tyczy się to samych Niemiec, ale całego Eurolandu, w tym Francji, która w ostatnim czasie złapała nowy wiatr w żagle.
W efekcie na rynku coraz głośniej słychać spekulacje, że przy tak trwałym ożywieniu gospodarczym, Europejski Bank Centralny w czerwcu dokona zwrotu w swojej retoryce zwiastując koniec ultra ekspansywnej polityki monetarnej. Zmniejszenie stymulacji ze strony EBC powinno nieco ostudzić nastroje na rynkach akcyjnych, ale jak na razie daleka do tego droga, szczególnie że spółki mogą się pochwalić solidnymi wynikami za I kwartał.
W efekcie niemiecki DAX zyskując dziś o 0,4 proc., niemal w całości odrobił straty z ubiegłego tygodnia. Odbija także francuski CAC40, który rośnie o ponad 0,6 proc. Na plusie znajduje się londyński FTSE100. Indeks odbija o 0,14 proc., co pokazuje, że inwestorzy przywykli do smutnej rzeczywistości, w której zamachy terrorystyczne, takie jak ten w Manchesterze, nie są niespodziewanymi wydarzeniami.
Mając na uwadze wzrosty na rynkach bazowych dziwi słabość warszawskiego parkietu. WIG20 traci około 1 proc. i w dużej mierze jest to zasługa największych koncernów takich jak KGHM (-3,30 proc.), PKN Orlen (-2,80 proc.), Lotos (-1,42 proc.), czy też PKO BP (-1,21 proc.). Może to oznaczać, że inwestorzy w swoich kalkulacjach coraz mocniej uwzględniają możliwość wcześniej wspomnianego zwrotu w polityce EBC, co sprzyja wycofywaniu kapitału z polskiego rynku. Co więcej, relatywnie niskie obroty także sugerują, że brakuje chętnych do kupna. Natomiast cały WIG cofa się 0,5 proc.