Czwartkowe notowania w przypadku indeksu blue chipów rozpoczęły się od 30 punktowej dodatniej luki otwarcia. Tak wysokie otwarcie to przede wszystkim wynik wczorajszej słabej końcówki w wykonaniu WIG20, na skutek czego spadki były nieproporcjonalne do plusowej sesji za oceanem. W ten sposób obóz byka jednorazowo postanowił nadrobić straty.
Pierwsze godziny notowań przyniosły pierwsze sesyjne minimum na wysokości 1876 punktów.. WIG20 poruszał się w skali intraday w relatywnie wąskim przedziale punktowym. Czwartkowe maksimum wypadło na poziomie 1904 punktów. Z kolei środkowa część handlu przyniosła wyjątkowy spokój, a nawet nudę. Jednak finisz sesji był zaskakujący - przyniósł największą niespodziankę w postaci nagłego oberwania się kontraktów terminowych na WIG20, a ślad za tym także indeksu bazowego. Zamknięcie wypadło na poziomie 1841 punktów.
Aktywność krajowych inwestorów należała do znaczących. Obrót szerokiego rynku na zamknięciu sesji wyniósł 1,5 miliarda złotych, z czego 67 procent przypadło na największe spółki. Indeksy spółek mniejszej kapitalizacji podlegały zdecydowanie mniejszym wahaniom punktowym, a ostatecznie zakończyły sesję na poziomie procentowym lepszym flagowej dwudziestki.
W trakcie sesjipoznaliśmy komunikat BoE, który zgodnie z oczekiwaniami rynku pozostawił stopy procentowe na dotychczasowym poziomie. Z kolei Europejski Bank Centralny zredukował główną stopę procentową o 25 punktów bazowych do 1 procenta. Warto podkreślić, że depozytowa stopa procentowa pozostała na nie zmienionym poziomie.
Istotny dla krajowej gospodarki był odczyt zamówień w przemyśle w Niemczech. Ankietowani analitycy oczekiwali spadku wskaźnika -0,6 procent licząc miesiąc do miesiąca. Na szczęście ostateczny komunikat okazał się pozytywny - zamówienia wzrosły o +3,3 procent m/m. Jednak jeden odczyt wiosny nie czyni, a potrzeba przynajmniej trendu kilku odczytów, żeby prognozować poprawę sytuacji w tej gałęzi gospodarki.