Po wtorkowym euforycznym wzroście indeksów amerykańskich można było sądzić, że także na warszawskim parkiecie nastąpi wyraźna poprawa nastrojów. Niestety po raz kolejny paliwa (czytaj: świeżej gotówki) starczyło zaledwie na samo otwarcie notowań, które na WIGu20 wypadło na poziomie 1055 pkt czyli 1,5% powyżej wtorkowego zamknięcia. Potem było już tylko gorzej i w wyniku systematycznego obsuwania się kursów poszczególnych akcji samo zamknięcie sesji wypadło na poziomie 1041 pkt (+0,2%). Całkowite obroty ukształtowały się na podobnym jak w ostatnich dniach poziomie niespełna 80 mln zł, co wskazuje na postępujące zniechęcenie graczy do prowadzenia jakiegokolwiek handlu.
Jeden z większych wzrostów w trakcie dnia (+9%) zaliczył Elektrim. Jednak po informacji o odrzuceniu przez sąd wniosku o przesunięcie terminu poniedziałkowej rozprawy w sprawie ogłoszenia upadłosci spółki zapał kupujących nagle osłabł i w efekcie zakończyło się tylko 3,3% wzrostem. Zupełnie na kurs PKN nie wpłynęła wiadomość o zerwaniu przez Rotcha współpracy z Łukoilem oznaczająca wycofanie złożonej oferty kupna Rafinerii Gdańskiej. Przybliża to płocką petrochemię do fuzji z gdańskim konkurentem, jednak póki co nie znajduje przełożenia na wycenę rynkową akcji. Na kurs nie wpłynęła też informacja o możliwości skupu przez BRE własnych akcji celem wydania ich akcjonariuszom przejmowanego Banku Częstochowa. W tym przypadku jednak informacja ta zneutralizowana była wtorkowym komunikatem zarządu o możliwości nie zrealizowania tegorocznych prognoz finansowych. Wtorkowe straty niemal w całości odrobiła Amica po uspokajającym komunikacie zarządu o braku możliwości
niewywiązania się spółki z zawartych umów kredytowych. Dość słabo zachowywał się kurs akcji TPSA. Prawdopodobnie było to spowodowane obniżeniem wyceny przez jeden z zachodnich banków inwestycyjnych. W wyniku spadku cen miedzi na światowych rynkach towarowych słabo wypadł też kurs KGHM (-0,9%).
