Obniżenie przez Standard & Poor's perspektywy ratingu USA spowodowało szok na giełdach. Nikt się tego nie spodziewał, choć wielu zdawało sobie sprawę, że kiedyś może do tego dojść.
Poniedziałkową sesję indeksy na warszawskiej giełdzie zaczęły w okolicach poziomu osiągniętego w trakcie piątkowego fixingu. Gdy okazało się, że nastroje na głównych parkietach europejskich nie są najlepsze, szybko poszły w dół. Powodów do optymizmu nie było. Chiny po raz dziesiąty podwyższyły stopę rezerwy obowiązkowej, kontynuując politykę zaostrzania polityki pieniężnej.
Sporo zamieszania narobiły prasowe informacje o tym, że Grecja zwróciła się do Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego w kwestii restrukturyzacji swojego zadłużenia. Bomba wybuchła gdy agencja Standard & Poor’s ogłosiła swoją decyzję o obniżeniu perspektywy ratingu Stanów Zjednoczonych.
W południe podaż zepchnęła WIG20 do 2902 punktów. Indeks blue chipów tracił wówczas 0,5 proc. Bliskość ważnego z psychologicznego punktu widzenia poziomu zmobilizowała byki do próby jego obrony. Było to możliwe przede wszystkim dzięki zwyżkującym o 2 proc. akcjom Telekomunikacji Polskiej. Walory pozostałych dużych spółek nie kwapiły się do wzrostu.
Najbardziej indeksowi dokuczał sięgający 1,5 proc. spadek notowań akcji Pekao. Po południu zbliżały się do nich walory PKO. Po informacji ze Standard & Poor’s akcje obu największych banków zwiększyły skalę zniżki do ponad 3 proc., a walory naszego telekomu z trudem utrzymywały się 0,2-0,4 proc. nad kreską. WIG20 szedł w dół o ponad 1,5 proc. i po poziomie 2900 punktów zostało tylko wspomnienie.
Na głównych giełdach europejskich indeksy od rana zniżkowały. Skala spadków, początkowo niewielka, szybko zaczęła się zwiększać. Wczesnym popołudniem paryski CAC40 zniżkował o ponad 1,5 proc. DAX szedł w dół o ponad 1 proc. Najlepiej spośród wielkiej trójki radził sobie londyński FTSE, tracący 0,7-0,8 proc.
W naszym regionie na plusie notowany był jedynie wskaźnik w Bukareszcie. Ponad 1,5 proc. zniżkę zaliczał moskiewski RTS. Na parkietach w Atenach i Madrycie spadki także sięgały 1,5 procent.
Nastroje nie zmieniły się po publikacji wyników finansowych kolejnych spółek zza oceanu. Zyski i przychody Halliburtona okazały się lepsze niż się spodziewano. W przypadku Citigroup zysk był nieznacznie lepszy, zaś przychody niższe niż oczekiwano. Te informacje nie miały już jednak żadnego znaczenia w momencie rozpoczynania sesji na Wall Street. W pierwszych minutach handlu indeksy traciły po 1,4 proc., ale skala spadku szybko się zwiększała. Po godzinie sięgała niemal 2 procent.
W Europie najmocniej ucierpiały RTS, tracący pond 4,5 proc. oraz spadający o ponad 3,5 proc. wskaźnik w Budapeszcie. CAC40 i DAX zniżkowały po 2,5 proc. WIG20 zakończył dzień na poziomie 2872 punktów, tracąc 1,53 proc. WIG spadł o 1,36 proc., mWIG40 o 1,19 proc., a sWIG80 o 0,76 proc. Obroty wyniosły 943 mln złotych.