*Poprawa koniunktury na warszawskiej giełdzie nie wypada tak imponująco, jak na wielu innych rynkach świata. *
Tłumaczyć to można mniejszą skalą zniżek GPW. Jeśli spojrzymy na bilans października to na giełdach naszego regionu jest on zbliżony. W Pradze, czy Wiedniu, zmienność jest znacznie wyższa niż u nas, podobnie jest na Węgrzech. Wydaje się, że w tej fazie odbicia są powody ku temu byśmy wypadali słabiej. Jeśli jednak zwyżka miałaby być na świecie kontynuowana, to zapewne już odstawać nie będziemy. Trzeba też zwrócić uwagę na prawdopodobne odpływy środków z TFI, które pogarszają bilans popytu i podaży na naszym parkiecie.
Wtorkowe notowania na naszej giełdzie nie miały większej historii. Indeksy nie miały wyboru. Zaczęły sesję wysoko, ale nie wystarczyło pieniędzy, aby wciągnąć kursy na jeszcze wyższe poziomy. Biorąc pod uwagę sprzyjające warunki ku temu odczytujemy to jako wyraz słabości popytu. Tym bardziej, że obroty nie były zbyt duże, więc wiele środków do podniesienia cen akcji nie potrzeba było. Zresztą niewielka aktywność inwestorów jest również cechą odbicia w Ameryce. To znacznie osłabia jego pozytywną wymowę i utwierdza nas w przekonaniu, że nie jest wstępem do trwalszego ruchu w górę.
Ubiegły tydzień na giełdach traktujemy jako kulminację negatywnych zjawisk w sektorze finansowym, ale nie w całej gospodarce. Podjęte przez banki centralne i rządy działania mające przeciwdziałać problemom sektora finansowego, powinny nieco uspokoić nastroje wokół tej branży i przenieść środek ciężkości wydarzeń w inne sfery gospodarki. Wzrośnie zapewne też znaczenie napływających danych makroekonomicznych.
Powinny w części zastąpić zapatrzenie w zachowanie poszczególnych rynków. Ostatnio inwestorzy wyprzedawali akcje widząc rosnące stawki Libor, pozbywali się surowców w ślad za drożejącym dolarem, kupowali amerykańską walutę, gdyż zwiększały się wskaźniki premii za ryzyko. Zależności są dość silne, co z jednej strony trochę ułatwia ocenę zdarzeń, z drugiej pokazuje pewne zagubienie inwestorów, którzy podejmują decyzje w oparciu o najprostsze przesłanki.
W tym kontekście uwagę zwraca kolejna porcja negatywnych doniesień gospodarczych, związana ze słabym odczytem indeksu ZEW w Niemczech, czy najniższą od 30 lat sprzedażą domów w Wielkiej Brytanii. Niepokojąco wyglądają wysokie wskaźniki inflacji w Wielkiej Brytanii. Rozczarowaniem były wyniki za III kwartał PepsiCo oraz plany zwolnień pracowników tej firmy. Widać, że problemy odczuwają spółki z coraz większej ilości branż, co sugeruje pogłębiające się spowolnienie w Ameryce.
Dziś czekają nas kolejne informacje tego typu. Tradycyjnie w połowie miesiąca mamy wysyp danych o inflacji. Zwracamy uwagę, że istotne są przede wszystkim wskaźniki bazowe. Silne reakcje może wywołać amerykańska sprzedaż detaliczna. Głównie od jej zachowania się będzie zależeć to, czy Ameryka wejdzie w recesję.