Polscy inwestorzy przyjęli w poniedziałek racjonalną postawę. Przez cały dzień trwało wyczekiwanie na to, czy słabe zachowanie europejskich rynków, związane z kłopotami Northern Rock, czwartej największej firmy udzielającej kredytów hipotecznych w Wielkiej Brytanii, przełoży się na wyprzedaż na parkietach w USA.
Rzeczywiście tak się stało, choć reakcja inwestorów w USA była dość spokojna. Co prawda, nadzieje łączone z wtorkowym posiedzeniem FOMC i przewidywanym cięciem stóp procentowych, ustąpiły miejsca obawom i amerykańskie indeksy straciły na wartości, ale panicznego pozbywania się akcji nie było. Można powiedzieć, że w Ameryce też był to dzień wyczekiwania na wtorkową decyzję FOMC. Generalnie także na innych rynkach to wyczekiwanie było widoczne.
Notowania dolara i obligacji zmieniły niewiele. Nieco wyraźniej zyskał jen wobec części wysokooprocentowanych walut, co mogło wskazywać na większe wyczulenie inwestorów na kwestie ryzyka. Ale dolar kanadyjski oraz amerykański niewiele straciły wobec amerykańskiego pieniądza. Najwyraźniejszy ruch wykonała cena ropy naftowej, która pobiła tegoroczny rekord. Wydaje się jednocześnie, że przywiązywanie do dzisiejszej decyzji FOMC tak dużego znaczenia, jest trochę przesadzone.
Trudno przypuszczać, by jeden krok w polityce pieniężnej mógł odmienić bieg zdarzeń w gospodarce, czy z drugiej strony, by dziś wyjaśniła się kwestia przyszłych ruchów stóp procentowych. Wobec tego należy przypuszczać, że czeka nas jeszcze jeden dzień wyczekiwania, czemu sprzyja brak publikacji istotnych danych makroekonomicznych. Ten spokój mogą zmącić publikowane dziś o 14.30 informacje o sierpniowej inflacji PPI w USA. One pewnie nie wpłyną na decyzję w sprawie stóp procentowych, ale rzucą więcej światła na kontekst tej decyzji.
Nie wszyscy są przekonani, że zagrożenia inflacyjne udało się ostatecznie w amerykańskiej gospodarce przezwyciężyć. Wobec tego wyższa od spodziewanej inflacja PPI wskazywałaby na dodatkowy element ryzyka dla gospodarki, związanego z poluzowaniem polityki monetarnej. Inną sprawą jest to, że ze względu na ostatnie kłopoty na rynkach finansowych, problemem nie jest jedynie wysoki koszt pieniądza, ale głównie jego brak. To prowadzi do utrzymywania się wysokich stawek na rynku międzybankowym. Na to nakładają się ostrzejsze kryteria przyznawania kredytów i wyższe premie za ryzyko lokowania w papiery komercyjne. Te dwa ostatnie czynniki w dużej części neutralizować będą ewentualny pozytywny wpływ niższych stóp procentowych.
Zanim poznamy decyzję FOMC opublikowany zostanie również indeks rynku nieruchomości oraz Lehman Brothers przestawi kwartalne wyniki finansowe. Oba wydarzenia mogą ukształtować nastroje w pierwszej części amerykańskiej sesji.
Warszawska giełda nie jest na razie w stanie znaleźć własnego kierunku. Zatem sprawdzają się przypuszczenia zakładające dużą zależność od wypadków na świecie. Informacje o coraz szybszym wzroście wynagrodzeń i znacznym zwiększeniu się zatrudnienia neutralizują pozytywne znaczenie wyraźnie niższej od spodziewanej sierpniowej inflacji. Wydaje się, że korzystny impuls z tej strony był jedynie chwilowy, więc banki, czy deweloperzy, a z drugiej strony mniejsze firmy, w znacznie większym stopniu uzależnione od koniunktury w naszym kraju niż blue chips, mogą pozostawać pod presją podażową.