*To, co w poniedziałek stracił nasz rynek akcji, wczoraj odrobił nawet z lekką nawiązką. Nie mogło być inaczej po tym, jak w poniedziałek amerykańskie giełdy zyskały na wartości, co poprawiło globalną koniunkturę. *
Wczorajsza sesja w USA miała podobny przebieg, jak poniedziałkowa, z tym, że skala zwyżki była mniejsza. Jej tłem nadal były nadzieje związane z dzisiejszą decyzją Rezerwy Federalnej w sprawie stóp procentowych. Jak zwykle w kontekście decyzji odnośnie kosztów pieniądza możliwe są dwie interpretacje, a to, którą wybierają inwestorzy jest przydatnym miernikiem bieżących nastrojów.
Cięcie stóp procentowych można traktować jako potwierdzenie słabej kondycji gospodarki, co przemawia przeciwko akcjom. Jednocześnie poluzowanie polityki pieniężnej stwarza szanse na poprawę koniunktury w przyszłości. To zaś przez giełdy jest dobrze odbierane. Na razie trudno przesądzić ostatecznie, która z tych interpretacji zwycięży. Poprawę koniunktury, którą obserwujemy od połowy minionego tygodnia, równie dobrze można wiązać z technicznym wyprzedaniem rynku, a sprawa stóp procentowych jest w tym wypadku jedynie pretekstem do wzrostu. Na taki wymiar ostatnich zdarzeń wskazuje analiza techniczna. Trwająca zwyżka jest z jej punktu widzenia jedynie ruchem powrotnym po przełamaniu wsparcia w postaci dołka z sierpnia 2007 r.
W przypadku naszego WIG mieliśmy wczoraj praktycznie przez cały dzień walkę o pokonanie oporu, jakim jest ubiegłotygodniowa luka bessy. Jej górna granica wypadała przy 47,8 tys. pkt. Notowania zamknęły się 200 pkt wyżej, więc tylko minimalnie ponad tą barierą. W związku z tym dopiero dzisiejsza sesja da ostateczną odpowiedź o losy oporu. Widać jednak, że podaż jest zdecydowanie słabsza niż tydzień, dwa tygodnie temu. Przy pokaźnym wzroście z dnia wczorajszego obroty nie były zbyt duże.
Podobnie zresztą było w trakcie poniedziałkowego spadku. Widać, że inwestorzy przyjęli wyczekującą postawę. Nie ma się temu co dziwić. Z jednej strony skala tegorocznej wyprzedaży kusi do zakupów. Z drugiej, napływające wiadomości w dalszym ciągu skłaniają do ostrożności. Kolejnym potwierdzeniem pogłębiających się kłopotów na rynku nieruchomości w Ameryce był listopadowy indeks cen domów S&P Case Schiller. Spadł aż o 7,7% w porównaniu z listopadem 2006 r. Spodziewano się lepszego rezultatu. Wynik był najgorszy od początku zbierania tych danych, czyli od 2000 r.
Lepiej od prognoz wypadły zamówienia na dobra trwałego użytku za grudzień. Nie rozczarował też indeks zaufania konsumentów, co nie zmieniło faktu, że generalnie jest na bardzo niskim poziomie. Z perspektywy globalnej gospodarki istotne było obniżenie prognoz wzrostu dla niej na ten rok przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Światowa gospodarka ma rozwijać się w tym roku w tempie 4,1%, czyli najsłabszym od 2003 r. W październiku 2007 r. wzrost szacowano na 4,4%. Główną obawą jest to, że widoczne już teraz osłabienie wydatków konsumenckich w państwach rozwiniętych wpłynie negatywnie również na kondycję gospodarek rozwijających się.
W towarzyszącym prognozom MFW raporcie poświęconym rynkom finansowym wskazano, że obawy związane z rynkiem kredytów zaczynają się rozciągać poza segment subprime. Widać to choćby po różnicy w rentowności obligacji śmieciowych (junk bonds) i skarbowych, która w tym roku rośnie najszybciej od 11 lat. To odzwierciedla potęgujące się obawy przed wzmożonymi bankructwami firm. W kontekście oczekiwań na efekty obniżek stóp procentowych nie jest to dobra wiadomość, gdyż taka sytuacja nie skłania do pożyczania pieniędzy przez banki.
Dziś będziemy zapewne świadkami wyczekiwania na wieczorną decyzję w sprawie amerykańskich stóp procentowych i komentarzy jej towarzyszących. Dwa razy większe od oczekiwanych straty UBS będą negatywnie ważyć na nastrojach w Europie, tym bardziej, że notowania w Azji zakończyły się niepomyślnie dla posiadaczy akcji. Podstawowym pytaniem na dziś jest to jak dalej zachowa się WIG w rejonie luki bessy, utworzonej w połowie minionego tygodnia, czyli w okolicy 47,8 tys. pkt. Mocniejsze cofnięcie się po osiągnięciu tej bariery nie byłoby dobrym prognostykiem na przyszłość. Umocnienie się ponad tym poziomem dawałoby pozytywny impuls rynkowi.