Nadal warszawska giełda stoi w miejscu. O ile jednak w środę zauważalna była przewaga podaży, to wczoraj nieco lepiej radzili sobie kupujący.
Co prawda przez dwa ostatni dni zmiany cen były niewielkie, więc trudno dopatrywać się jakichś przełomowych zdarzeń, ale w pesymistycznym wariancie można było się w czwartek spodziewać gorszego biegu zdarzeń. Skoro tak nie było, to można się było w tej sesji dopatrywać pozytywnych elementów. Tym bardziej, że aktywność inwestorów znów była spora.
Jest wysoce prawdopodobne, że atmosfera wyczekiwania zdominuje również ostatnią sesję tygodnia. Będzie to związane z dzisiejszym raportem z amerykańskiego rynku pracy. Miesiąc temu wywołał on gwałtowne reakcje inwestorów po dużym rozczarowaniu ilością powstałych w gospodarce USA miejsc pracy. Tym razem klimat na giełdach jest podobny jak wtedy.
Zauważalny jest ostrożny optymizm. Można więc przypuszczać, że inwestorzy liczą na dobre wieści. Wynika z tego, że na złe nie są przygotowani. Zatem wszelkie rozczarowanie danymi z dzisiejszego raportu powinno przełożyć się na zniżkę indeksów. Pytanie natomiast, czy w dobrych danych inwestorzy znajdą pretekst do dalszego kupna akcji, tym bardziej, że następny tydzień stał już będzie w sporej części pod znakiem wyników finansowych amerykańskich spółek za III kwartał.
Specyfiką trendu zwyżkowego jest to, że inwestorzy ignorują złe informacje, a wyolbrzymiają znaczenie dobrych. W związku z tym reakcja na korzystne doniesienia z rynku pracy może stać się ważnym elementem przy próbie rozstrzygania szans na powrót trwałego wzrostu na amerykańskie i światowe parkiety.
Często obecna sytuacja na warszawskiej giełdzie porównywana jest do wydarzeń z połowy 2006 r., kiedy to po solidnej wyprzedaży rynki dość szybko zebrały siły i po niecałych trzech miesiącach odrobiły wszystkie straty. Jesteśmy właśnie w okresie, kiedy od ustanowienia ostatniego rekordu indeksu WIG upływają około 3 miesiące. Tym razem w tym okresie wszystkich strat nie dało się zniwelować, ale też nie aż tak wiele do tego brakuje.
Równocześnie uwagę zwraca jedna istotna różnica. O ile po wyprzedaży z połowy 2006 r. od połowy maja do połowy sierpnia 3-miesięczna zmiana indeksu WIG oscylowała z grubsza wokół zera, to tym razem od połowy sierpnia jest wyraźnie ujemna. To ma znaczenie głównie z punktu widzenia posiadaczy jednostek funduszy akcji.
Pokazuje nam to, że wszyscy kupujący je w okresie od połowy maja i trzymający je przez trzy kolejne miesiące tracili na tym. Można przypuszczać, że podejmując decyzje o zaangażowaniu się w ten rodzaj inwestycji, w dużym stopniu skuszeni wysokimi stopami zwrotu, jakie oglądali w reklamach, nie są oni przygotowani na taki scenariusz. To na pewno ochładza nastawienie do funduszy akcji, a przez to oddziałuje na giełdową koniunkturę.