*Na zakończenie sezonu publikacji raportów za I kwartał przez nasze spółki warszawska giełda dała pokaz słabości. *
Przy sporych obrotach - większych niż dzień wcześniej - notowania poszły wyraźnie w dół. Ucierpiały głównie średnie spółki z mWIG40. Ten indeks stopniowo wraca do styczniowego dołka, co dla całego parkietu nie jest dobrym sygnałem.
W warunkach, gdy duża część rynku nie uczestniczy w zwyżce trudno liczyć na jej trwałość. Czwartkowe notowania potwierdziły też nasze wątpliwości dotyczące środowego wybicia z formacji trójkąta. Nie wyciągaliśmy z tego pochopnych wniosków i wydaje się, że dobrze zrobiliśmy. Nie oznacza to jednak, że wczorajsza sesja przekreśla szanse na to, że w kolejnych dniach będzie dobrze na giełdzie. By dojść do takiego przekonania WIG musi przełamać choćby krótkoterminowe wsparcie, a tak się jeszcze nie stało.
Na naszych inwestorach wrażenie mógł zrobić zwrot notowań na amerykańskim parkiecie z końcowej fazy środowej sesji. Wczoraj, mimo że znów pojawiły się niekorzystne wiadomości, giełda w USA opierała się zniżce. Najbardziej martwił spadek dynamiki produkcji przemysłowej do 0,2%, czyli najniższego poziomu od około pięciu lat.
Źle wygląda też wciąż sytuacja na rynku pracy, gdzie stopniowo zwiększa liczba osób pobierających zasiłki dla bezrobotnych, a do urzędów pracy zgłasza się dużo ludzi. Nie widać więc wciąż zwiastunów poprawy sytuacji w amerykańskiej gospodarce. Dziś zobaczymy, jak wyglądała w kwietniu sytuacja na rynku nieruchomości, gdyż zostaną opublikowane dane o liczbie rozpoczętych budów i pozwoleń na budowę domów. Rzucą one też światło na kondycję i przyszłość gospodarki USA.
Na nastroje na europejskich giełdach korzystnie oddziaływały dane o szybszym od oczekiwanego wzroście PKB strefy euro w trzech pierwszych miesiącach tego roku. Takie przyspieszenie może zaskakiwać w świetle pojawiających się wcześniej danych makroekonomicznych wskazujących na wyraźne spowolnienie. Jednocześnie skłania do postawienia pytania o to, czy na Starym Kontynencie nie jest tak, że prawdziwe skutki kryzysu w sektorze finansowym i amerykańskiego spowolnienia są dopiero przed nami.
Sytuacja zresztą jest podobna, jak w Ameryce, gdzie również taka obawa istnieje. Wynika ona z tego, że kłopoty na większą skalę nie pojawiły się jeszcze w innych sektorach gospodarki niż nieruchomości i finanse. Mamy więc zderzenie nadziei na poprawę kondycji gospodarek w drugiej połowie tego roku z zagrożeniem, że dojdzie do pogorszenia ich stanu. To potencjalnie bardzo groźna sytuacja.
Rozczarowanie w takim wypadku byłoby bardzo duże i musiałoby wywołać silną reakcję inwestorów. W tym kontekście ciekawa może okazać się reakcja na podawany dziś indeks zaufania amerykańskich konsumentów na obecny miesiąc. Ewentualnie słabsze dane inwestorzy powinni przyjąć ze spokojem, ale w przyszłości nie ma co na takie reakcje liczyć. W najbliższych tygodniach dostrzegamy więc miejsce na utrzymanie się dobrych nastrojów na rynku. Amerykańska giełda skrzętnie to wczoraj wykorzystała, co znajdzie zapewne odbicie w przebiegu dzisiejszych zdarzeń na parkietach w Europie.