*Ostrożne podejście do zwyżki na amerykańskich giełdach po publikacji w czwartek danych o PKB w USA okazało się uzasadnione. *
W piątek rynki akcji poszły prawie tak samo mocno w dół, jak dzień wcześniej zyskiwały. To pokazuje, że wciąż nie ma przełomu. Wkraczamy jednak w newralgiczny okres dla giełd. Jesień często przynosi większe ruchy jako, że inwestorzy po okresie ograniczonej aktywności w wakacje, zaczynają podejmować odważniejsze decyzje. W minionym roku w tym okresie decydowały się losy hossy na świecie.
Po osłabieniu w wakacje od połowy sierpnia do końca października nastąpiła próba powrotu do hossy, ale nie powiodła się. Kolejna fala zniżek przesądziła o zmianie głównego trendu. Oczywiście z tego, że w ubiegłym roku było słabo, nie wynika, że tak samo będzie w tym roku. Jednak trzeba pamiętać o ważnej zasadzie inwestowania - trend jest twoim przyjacielem. To jest najważniejsza konsekwencja ubiegłorocznych wydarzeń. Z tej zasady wynika, że szanse na kontynuację głównego trendu są większe niż na jego odwrócenie. Inna też jest percepcja napływających wiadomości. Optymistyczne przyjmowane są z większą rezerwą, wyolbrzymiane jest znaczenie niepokojących doniesień.
W piątek inwestorów w Ameryce zmroziły dane o znacznie większym od oczekiwanego spadku dochodów Amerykanów. Pozostałe wiadomości miały bardziej optymistyczne zabarwienie, ale nie przyciągnęły uwagi inwestorów. Zignorowali lepsze odczyty indeksu aktywności Chicago PMI oraz indeksu nastrojów konsumentów. Znów stajemy przed wątpliwością czy cieszyć się, że sytuacja nie jest aż tak zła, jak w części przewidywań analityków, czy martwić się, że nie bardzo się poprawia.
Dotyczyło to również danych ze strefy euro. Inflacja spadła, ale wciąż prawie dwukrotnie przewyższa akceptowany przez Europejski Bank Centralny poziom. Ze wstępnych szacunków wynika, że w sierpniu wynosiła 3,8%. Niewiele poprawił się indeks nastrojów konsumentów ze strefy euro. Na rynkach wschodzących pozytywnie zaskoczył wzrost naszego PKB, słabo wypadł wzrost PKB w Indiach, gdzie dynamika była najmniejsza od 2004 r.
Dziś Święto Pracy w USA, więc na rynkach w Europie niewiele się będzie działo. Układ na amerykańskich parkietach jest klarowny. S&P 500 znajduje się od miesiąca w trendzie bocznym. Jego granice wyznaczają poziomy 1266 pkt i 1305 pkt. Przebicie którejś z tych barier będzie impulsem do trwalszego ruchu. Póki co większe szanse trzeba dać niedźwiedziom.
Nasz rynek początkowo spadł dziś, ale ze względu na niską aktywność inwestorów bez większych problemów odrobił straty. Widać, że sesja nie będzie miała żadnego znaczenia dla ogólnego obrazu rynku.