Po dwóch słabych sesjach dziś notowania na warszawskiej giełdzie idą wyraźnie w górę. Przed południem WIG zyskiwał ok. 1,5%.
Wyraźniej przy tym zwiększyła się aktywność inwestorów, co skutkuje wyższymi obrotami. Na dwóch pierwszych sesjach tygodnia były bardzo skromne. Potwierdza się więc, że mimo tego, iż poprzednie sesje nie robiły dobrego wrażenia, to nie przesądzały o zakończeniu odbicia. Okazało się, że ponowna poprawa nastrojów na światowych giełdach wystarczyła do podbicia cen akcji także i u nas. W górę idą głównie duże spółki. Zwyżka więc wygląda inaczej niż w poprzednich dniach, kiedy to mniejsze firmy cieszyły się największym wzięciem.
Ocena wydarzeń i kreślenie scenariuszy na przyszłość jest wciąż dość trudne, bo inwestorzy dość niejednorodnie traktują napływające wiadomości. Gdybyśmy skupiali się jedynie na doniesieniach makroekonomicznych, to wśród nich trudno wciąż znaleźć przesłanki zachęcające do bardziej zdecydowanego kupna akcji. Tak było wczoraj, kiedy słabo wypadły dane z Wielkiej Brytanii. Tak jest dziś kiedy również informacje potwierdzające presję na ceny domów oraz pogarszające się nastroje konsumentów na Wyspach nie napawają optymizmem.
Jeśli chodzi o ocenę perspektyw spółek też nie ma dobrych doniesień o czym świadczyło wczorajsze ostrożniejsze spojrzenie JP Morgan na akcje niektórych firm finansowych. Natomiast pozytywne przesłanie jest wciąż związane z kwestią polityki pieniężnej. Ze strony banków centralnych płyną wyraźne sygnały zaniepokojenia turbulencjami na rynkach finansowych, co w obecnej sytuacji jest odbierane jako zapowiedź cięcia stóp procentowych, przynajmniej w USA. Na decyzję Komitetu Otwartego Rynku musimy jeszcze kilka dni poczekać, ale jutro podejmą je banki w Europie. Optymizm co do polityki pieniężnej zwiększyło wczorajsze nieoczekiwane cięcie kosztów pieniądza przez Bank Kanady. Z tym, że musimy pamiętać, że jest on w relatywnie dogodnej sytuacji, bo inflacja wynosi tam 2,4%, czyli wyraźnie mniej niż w Eurolandzie, czy USA.
Zachowanie naszego rynku w tym tygodniu nieco zmienia jego obraz. Chodzi tu o uzyskanie niewielkiej przewagi nad rynkami rozwiniętymi. To dość typowe zjawisko dla naszej giełdy, że po większym spadku początkowo inwestorzy bardzo ostrożnie podchodzą do odreagowania na świecie, ale kiedy wydłuża się czas jego trwania nasz rynek zaczyna się okresowo uzyskiwać względną siłę względem rynków zagranicznych. Tak, jakby chciał nadrabiać dystans z poprzednich dni. Jednocześnie jednak taka sytuacja wystawia inwestorów na większe ryzyko.
Podstawą tej względnej siły jest założenie, że poprawa koniunktury będzie się utrzymywać na świecie. Gdy takie założenie okaże się niesłuszne pojawi się zagrożenie skorygowaniem tego okresu przewagi na rozwiniętymi rynkami. O tym, że sytuacja jest dość krucha na parkietach światowych przekonały dwie pierwsze sesje tygodnia. Dziś ze względu na ciężar publikowanych po południu danych makroekonomicznych w USA może wiele się dziać. Informacje o kondycji rynku pracy będą obserwowane ze zdwojoną uwagą, bo rzucają one więcej światła na zagrożenie związane z osłabieniem wydatków konsumenckich. Natomiast indeks aktywności sektora usług pozwoli ocenić, jak bardzo kryzys na rynku nieruchomości rozlewa się na inne sfery gospodarki USA.
Korzystnie oddziałują przy tym doniesienia o tym, że Rezerwa federalna pracuje nad rozwiązaniami, które zwiększyłyby ilość kredytów udzielanych przedsiębiorstwom oraz konsumentom, która w wyniku pogorszenia się płynności na rynku pieniężnym zmalała. Dobrze odbierane są kolejne szczegóły planowanych działań dotyczących pomocy osobom mającym trudności ze spłatą kredytów. Chodzi o ustanowienie 5-letniego okresu spłaty kredytów podwyższonego ryzyka przy stałym oprocentowaniu.