Środowe notowania na warszawskiej giełdzie pokazały, że emocje wciąż odgrywają kluczową rolę. Praktycznie bez istotniejszego powodu indeksy poszły bardzo mocno w górę. W segmencie małych i średnich spółek zwyżki sięgnęły po ok. 5%, blue chips zyskały 4,6%.
Tajemnicę tak pokaźnej skali ruchu w górę wyjaśnia w sporym stopniu przecena z poprzedniego dnia, która nastąpiła mimo stabilnej sytuacji na zagranicznych giełdach. Gdy w środę okazało się, że ostrożność naszych inwestorów była przesadzona, ze zdwojoną siłą ruszyli do zakupów.
_ *Najważniejsze wydarzenia: *-W minionym tygodniu odnotowano największy w ostatnich trzech miesiącach spadek liczby wniosków o kredyty hipoteczne w USA -Stabilizacja notowań jena wobec walut z krajów o wysokich stopach procentowych po gwałtownym umocnieniu z pierwszej połowy sierpnia -Decyzja Europejskiego Banku Centralnego o 3-miesięcznej pożyczce dla komercyjnych banków 40 mld euro _
Środowa zwyżka miała imponującą siłę, jednak z punktu widzenia oceny koniunktury w dłuższym terminie praktycznie nie ma żadnego znaczenia. Wystarczy powiedzieć, że rynek wciąż jeszcze nie zdołał w pełni odrobić strat poniesionych 16 sierpnia w czasie panicznej wyprzedaży. Trudno więc traktować zwyżkę jako zaczątek trwalszego ruchu w górę.
Taka diagnoza wydaje się tym bardziej uzasadniona, że w sferze fundamentów nie następuje poprawa. Raczej napływające wiadomości skłaniają do ostrożności. Podane wczoraj dane wykazały największy od trzech miesięcy spadek w minionym tygodniu liczby wniosków o kredyty hipoteczne w USA. To kolejny powodów, by obawiać się o ceny nieruchomości w Ameryce. Mniejszy popyt na kredyty to mniejsze zainteresowanie kupnem domów.
Jednocześnie Europejski Bank Centralny zdecydował o pożyczce 40 mld euro dla komercyjnych banków. Te środki zostaną postawione do dyspozycji na 3 miesiące, by uspokoić sytuację w systemie finansowym. Takie działanie wskazuje jednak, że EBC chce uniknąć obcięcia stóp procentowych, co mogłoby być groźne z punktu widzenia przyszłej inflacji w Eurolandzie. Zresztą nadzieje na cięcie stóp zmalały chyba również w Stanach Zjednoczonych - rentowność długoterminowych obligacji poszła wczoraj wyraźnie w górę. Trzeba przy tym przyznać, że tak naprawdę cięcie stóp w Ameryce, z realnego punktu widzenia chyba nie jest już tak istotne.
_ Dziś na rynkach: *GUS *- (14.00) Publikacja wstępnych danych dot.: koniunktury w przemyśle, budownictwie, handlu i usługach za lipiec br. *NBP *- Publikacja danych dot. inflacji bazowej za lipiec br. *USA *- (14.30) Publikacja danych dot. liczby osób ubiegających się o zasiłek dla bezrobotnych na dzień 18/08 _
Rynki taką decyzję już zdyskontowały. Ryzyko jest teraz takie, że jeśli do cięcia nie dojdzie, to rynki, szczególnie obligacji, będą musiały skorygować swoje błędne myślenie. Nie byłoby to korzystne z punktu widzenia giełd, bo wyższa rentowność papierów skarbowych to mniejsza atrakcyjność akcji.
Na naszym parkiecie w środę strach ustąpił trochę i praktycznie tyle wystarczyło do gwałtownego odreagowania. Pytanie jednak co dalej? Polowanie na dołek się skończyło, kto miał go złapać, już to zrobił, więc teraz w większym stopniu do gry wejdą czynniki racjonalne. Wśród nich w dalszym ciągu kluczową rolę odgrywa zachowanie rynków światowych - nie tylko giełd, ale również walutowych, czy obligacji. Trudno dopatrywać się lokalnych zdarzeń, mogących na dłużej zdeterminować bieg wypadków na giełdzie w Warszawie. W czwartek uwagę mogą przyciągnąć dane NBP o lipcowej inflacji bazowej, czy GUS-owskie informacje o koniunkturze w poszczególnych sektorach gospodarki w lipcu.
_ Uwaga inwestorów koncentrować się też będzie na notowaniach jena wobec walut państw o wysokich stopach procentowych (Kanada, Australia, Nowa Zelandia), bardzo dobrze pokazujących postrzeganie ryzyka przez inwestorów. Zatrzymanie aprecjacji jena w ostatnich dniach pokazało ustępowanie awersji do ryzyka. _ Z technicznego punktu widzenia poprawa koniunktury na giełdach, jaka ma miejsce w ostatnich dniach, związana jest z dotarciem indeksów do bardzo silnych wsparć. W przypadku S&P 500 jest związane z dołkiem z marca tego roku, w przypadku naszego WIG ze szczytem z lutego tego roku. Jednak indeksy nie zdołały pokonać jeszcze krótkoterminowych oporów, więc mówienie o trwalszym wzroście jest przedwczesne. Co więcej, sygnały sprzedaży, jakie powstały w wyniku wyprzedaży z lipca i pierwszej połowy sierpnia, były na tyle silne, że każą się liczyć z powrotem do zniżek w przyszłości. Wobec tego barierą nie do przejścia
dla WIG może okazać się już 60 tys. pkt.