Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Siwek
|

Szczęśliwa trzynastka

0
Podziel się:

Tym razem 13-ty okazał się szczęśliwy dla posiadaczy akcji. Lepsze od spodziewanych, ale pamiętajmy, że nie rewelacyjne, wyniki PKN Orlen i Lotosu w III kwartale dały impuls do przerwania od lat nie widzianej na naszej giełdzie serii dziewięciu spadkowych sesji.

Szczęśliwa trzynastka

Tym razem 13-ty okazał się szczęśliwy dla posiadaczy akcji. Lepsze od spodziewanych, ale pamiętajmy, że nie rewelacyjne, wyniki PKN Orlen i Lotosu w III kwartale dały impuls do przerwania od lat nie widzianej na naszej giełdzie serii dziewięciu spadkowych sesji.

Wydaje się jednak, że niekoniecznie musiało tu chodzić o same rezultaty tych spółek, bo przecież płocki koncern odnotował znaczny spadek zysków w porównaniu z minionym rokiem. Złe wiadomości dochodziły również ze świata. Poniedziałek przyniósł przecież ostrą przecenę spółek paliwowych w Stanach Zjednoczonych, a wczoraj od rana słabo wypadały ceny ropy naftowej.

Te ostatnie w popołudniowej fazie notowań doświadczyły drastycznego spadku, kiedy do inwestorów dotarł niekorzystny wydźwięk raportu Międzynarodowej Agencji Energii. Po raz kolejny zmniejszyła prognozy zapotrzebowani na ropę naftową w IV kwartale, wskazując na zwalniającą gospodarkę amerykańską oraz ograniczone zużycie paliw ze względu na ich wysokie ceny. To spowodowało spadek ceny baryłki Brent o przeszło 3 USD,poniżej 90 USD. To jest najlepszą egzemplifikacją trudności w ocenie stanu i perspektyw nie tylko naszego rynku - w dniu, kiedy ropa notuje jeden z większych spadków w ostatnim czasie spółki paliwowe prowadzą naszą giełdę w górę.

Ten fakt, jak również to, że zwyżka objęła dość ograniczone grono spółek, każą podchodzić do niej z ostrożnością. Wszak indeksy małych i średnich spółek szły wczoraj nadal w dół.

Nie stało się wczoraj nic, co uzasadniałoby większy optymizm. Można powiedzieć, że to był dzień, w którym nagrodzono spółki, których wyniki były miłą niespodzianką dla inwestorów - oprócz firm paliwowych chodziło też o GTC, czy prezentujący dane kilka dni wcześniej - PKO BP. Nie wydaje się jednak, by w oparciu o przeszłe dokonania spółek inwestorzy na dłużej mogli zmienić ocenę przyszłej koniunktury.

Tym bardziej, że ze świata napływają wciąż w przeważającej części złe wiadomości. Wczoraj takimi były spadek w październiku indeksu cen domów w Wielkiej Brytanii do najniższego poziomu od dwóch lat. Indeks ZEW, odzwierciedlający nastroje analityków i inwestorów w Niemczech spadł w listopadzie do najniższego poziomu od 15 lat. Produkcja przemysłowa strefy euro zwiększyła się we wrześniu o 3,5%, czyli o cały 1 pkt proc. mniej niż szacowano. Jednocześnie napływały wiadomości o ponawiającej się w Wielkiej Brytanii i utrzymującej się w Chinach presji inflacyjnej.

Te drugie dane są wstępem do publikowanej dziś inflacji CPI w Polsce oraz PPI w USA. W naszym przypadku zaskoczenia nie powinno być, gdyż szacunki rzędu 3% są dość wysokie. Z drugiej strony, nawet niższy od prognozowanego wynik nie zmieniłby oczekiwań na przyspieszenie wzrostu cen w przyszłości. Dużo istotniejsze mogą się więc okazać informacje ze Stanów Zjednoczonych. Dlaczego?

Inwestorzy mimo bardziej restrykcyjnego tonu komentarza po ostatnim posiedzeniu Komitetu Otwartego Rynku, na którym pozostawiono stopy procentowe na niezmienionym poziomie, nadal liczą na dalsze obniżki kosztów pieniądza. Poluzowanie polityki monetarnej ma ich zdaniem nastąpić już w grudniu. W tym kontekście wyższa od oczekiwanej inflacja przemawiałaby przeciwko takiemu ruchowi i musiałaby wywołać zmianę oczekiwań inwestorów i w efekcie korektę notowań na poszczególnych rynkach. To zapewne oznaczałoby zwyżkę rentowności obligacji, wzmocnienie dolara, spadek cen akcji i w ślad za zwyżką dolara zniżkę notowań surowców, szczególnie ropy i złota, najsilniej ostatnio skorelowanych z amerykańską walutą.

Nie obyło się wczoraj też bez kolejnych wiadomości o stratach amerykańskich banków wynikających z zaangażowania na rynku aktywów powiązanych z kredytami hipotecznymi wysokiego ryzyka. Tym razem o stratach poinformował Bank of America, drugi największy bank w USA. Zapowiedział odpisy rzędu 3 mld USD w IV kwartale. Jednocześnie przedstawiciele dwóch innych znaczących instytucji - Goldman Sachs i BlackRock - zapowiedzieli dalsze pogłębienie się strat związanych z kłopotami z ryzykownymi kredytami.

To wszystko nie przeszkodziło jednak amerykańskiej giełdzie w odnotowaniu jednego z większych wzrostów w ostatnich miesiącach. Będzie pozytywnie oddziaływał przez większą część dzisiejszej sesji na giełdy w Europie, tym bardziej, że śladem USA poszły rynki azjatyckie. Zapewne dziś uwaga inwestorów na naszym parkiecie skupi się na mniejszych spółkach, za którymi jest 10 kolejnych spadkowych sesji. Pierwszą próbą siły segmentu średnich spółek będzie przełamany w minionym tygodniu sierpniowy dołek. W przypadku małych spółek zniżka poniżej tego wsparcia nie jest na tyle znacząca, by mówić o jego ostatecznym sforsowaniu.

Pojawia się przy tym pytanie, czy tak gwałtowny wzrost, jak ten z wtorku w USA, może być wstępem do trwalszego ruchu w górę. Istnieje obawa, że przy tak rozchwianych nastrojach już następna sesja może przebiegać w odmienny sposób. Oprócz danych o inflacji w Ameryce uwagę będą dziś przyciągać kolejne bardzo ważne dla inwestorów dane o sprzedaży detalicznej. Pomogą odpowiedzieć na pytanie, w jakim stopniu załamanie na rynku nieruchomości przekłada się na konsumpcję.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)