Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Siwek
|

Tańsze paliwa dobre czy złe

0
Podziel się:

Przed inwestorami zarysował się we wtorek dylemat, którego można było się spodziewać ? jak traktować spadek ceny ropy naftowej.

Tańsze paliwa dobre czy złe

Przed inwestorami zarysował się we wtorek dylemat, którego można było się spodziewać ? jak traktować spadek ceny ropy naftowej.

Jako pozytywny znak, sprzyjający ograniczeniu presji inflacyjnej w przyszłości i zmniejszający obawy o dalsze pogorszenie kondycji konsumentów, czy też jako sygnał obaw przed spowolnieniem światowej gospodarki i zagrożenie dla kursów spółek paliwowych, które w wyniku tegorocznego wzrostu przy jednoczesnej przecenie w sektorze finansowym zyskały znacznie większy wpływ na bieg zdarzeń na giełdach.

Firmy paliwowe wraz ze spółkami wydobywczymi znaczą już więcej niż spółki finansowe. Tego dylematu wczoraj nie udało się rozwiązać. Notowania niewiele się zmieniły. Widoczna była ulga z powodu niższych cen paliw. Przyćmiła ona nawet niekorzystne wiadomości makroekonomiczne. Stało się tak pewnie dlatego, że nie wniosły one nic nowego do obrazu gospodarki amerykańskiej.

To, że na rynku nieruchomości jest wciąż słabo, widzieliśmy już wcześniej, choćby po informacjach z rynku wtórnego. Także nastroje konsumentów fatalne były już wcześniej. Takie dane jak wczorajsze przypominają o kolejnym dylemacie, który może się rodzic. Czy to, że jest tak źle, oznacza brak poprawy, którą inwestorzy zakładali podnosząc notowania na giełdzie przez ostatnie dwa miesiące i w efekcie skłania do weryfikowania tych decyzji i pozbywania się akcji. Czy może jednak zła sytuacja na rynku nieruchomości, w zakresie nastrojów konsumentów, daje nadzieje na jej poprawę na zasadzie, że gorzej już być nie może.

Ten drugi schemat obserwowaliśmy w lutym i marcu, kiedy rzeczywiście nastroje inwestorów były fatalne, co sygnalizowała choćby rzadko spotykana przewaga niedźwiedzi nad bykami w ankiecie Investors Intelligence. Teraz jednak to optymistów jest więcej, co sugeruje, że na rynku nie ma już tak dużej tolerancji dla niekorzystnych zjawisk. Zresztą potwierdziło się to w minionym tygodniu, kiedy drożejąca ropa wywołała zniżki na parkietach. Inwestorzy zakładają w obecnych kursach poprawę koniunktury i wszelkie sygnały zaciemniające taką perspektywę są źle odbierane.

Nic więc dziwnego, że pojawiają się takie opinie jak strategów Morgan Stanley. Są przekonani, że bessa na Starym Kontynencie potrwa jeszcze od pół roku do roku, a superpesymistyczny scenariusz oparty na pojawieniu się stagflacji (niskiego tempa wzrostu gospodarczego przy wysokiej inflacji) wart jest rozważenia. Swoje oczekiwania opierają na trwającym kryzysie na rynku nieruchomości, kłopotach rynku kredytowego, problemach z inflacją oraz wysokimi cenami ropy naftowej. W perspektywę nakreśloną przez Morgana Stanleya wpisują się osiągnięcia europejskich spółek w I kwartale, które okazały się znacznie gorsze od amerykańskich.

Zyski spadły o jedną czwartą, czyli o prawie 8 pkt proc. bardziej niż w USA. 57% spółek przedstawiło rezultaty gorsze od spodziewanych. Widać tu przełożenie wysokiego kursu euro, amerykańskiego spowolnienia oraz utrzymywania stóp procentowych w strefie euro na niezmienionym poziomie. Równocześnie jednak pojawiają się ostrzegawcze opinie odnośnie do prognoz wyników amerykańskich firm. Zwrócili na to uwagę zarówno specjaliści UBS, jak i Citigroup. Pierwsi obniżyli prognozy zysków na ten rok, drudzy wskazali, że rynki nie są przygotowane na rewizje w dół szacunków wyników na kolejne kwartały.

Warto jeszcze odnotować wzrost rentowności obligacji w USA wczoraj mimo spadających cen ropy naftowej. To pokazuje, jak bardzo inwestorzy obawiają się inflacji. Pojedynczy spadek notowań ropy nie jest w tym względzie wiele zmienić.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)