Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Siwek
|

Tegoroczne dołki na horyzoncie

0
Podziel się:

Wskazywaliśmy wczoraj na symptomy zbliżającego się rozstrzygnięcia niejasnej sytuacji na amerykańskiej giełdzie. I stało się.

Tegoroczne dołki na horyzoncie

Wskazywaliśmy wczoraj na symptomy zbliżającego się rozstrzygnięcia niejasnej sytuacji na amerykańskiej giełdzie. I stało się.

Wczoraj S&P 500 spadł z hukiem i opuścił tworzoną od ponad miesiąca konsolidację. To czytelna zapowiedź testowania tegorocznego dołka. Brakuje do niego ok. 35 pkt. Przy obecnej zmienności wystarczą dwie, trzy sesje, żebyśmy byli świadkami próby przebicia tego ważnego wsparcia. Zarówno przebieg letniego odbicia - malejące obroty w trakcie zwyżki oraz to, że wywołała ją gównie poprawa notowań firm finansowych - jak również brak reakcji na korzystne wiadomości z ostatnich dni (spadek cen ropy naftowej, zamówienia fabryczne, indeks ISM dla sektora usług) stwarzają poważną groźbę, że prędzej czy później dojdzie do przełamania lipcowego minimum.

To stawia nasz parkiet w trudniej sytuacji. Odporność wykazywana w tym tygodniu na wydarzenia na świecie, stwarza nadzieje na zerwanie silnej korelacji z rynkami zagranicznymi. Przełamanie przez WIG linii trendu, biegnącej po szczytach z jesieni 2007 r. i wiosny 2008 r. dawało też nadzieje na lepsze czasy. Dziś taki scenariusz staje pod dużym znakiem zapytania. Bieg zdarzeń coraz bardziej przemawia za tym, że trwające od połowy lipca odbicie było jedynie korektą ostatniej fali zniżkowej, a nie odreagowaniem całej rocznej bessy. Jeśli rzeczywiście ta diagnoza jest prawidłowa, to rynek korektę już zakończył i jest w początkowej fazie kolejnej fali zniżkowej. Powinna sprowadzić WIG w rejon 36 tys. pkt.

Pomagać w tym powinien nie tylko spadek na świecie, ale również coraz trudniejsza sytuacja złotego. Wczoraj zniżkował kolejny raz. Euro przełamało linię trendu, biegnącą po szczytach z sierpnia 2007 r. i stycznia tego roku. Tak szybko, jak spadaliśmy w lipcu po przełamaniu dołka z 2001 r., tak teraz szybko tamten ruch odreagowujemy. Wczoraj euro wróciło ponad minimum z 2001 r., anulując ten długoterminowy sygnał kupna złotego. Obawiamy się, że rozpoczęty ruch spadkowy złotego jest najmocniejszym, jaki widzieliśmy w ostatnich latach. Na razie można spodziewać się dotarcia wspólnej waluty do 3,5-3,6 zł. Na krótką metę wyprzedaż złotego utrudnia położenie naszej giełdy, bo odstrasza zagranicznych graczy. Jest złym sygnałem także z innego względu - odzwierciedla rosnące obawy przed globalnym spowolnieniem. Dlatego inwestorzy odwracają się od euro i walut z rynków wschodzących.

Symptomatyczna jest trwająca w ostatnich dniach zwyżka premii za ryzyko inwestycji na rynkach wschodzących. Zbliżyła się do tegorocznych maksimów, które zaś wypadają na najwyższym poziomie od 2005 r. To w dużym stopniu tłumaczy dlaczego taką niechęcią darzony jest złoty. Przekłada się to na zniżkę także innych walut na rynkach wschodzących. Część z nich w tym roku notuje dwucyfrowe procentowe straty.

Wczoraj na wynik sesji na naszym parkiecie największy pozytywny wpływ miały PKN Orlen, Orbis, TP i KGHM, in minus wyróżniły się PKO BP oraz Pekao. Dziś KGHM jest w gronie najmocniej taniejących. Traci ponad 5%. Cały rynek (WIG)
zniżkuje o 2,4%. Tym samym niweluje cały wzrost z wtorku i tym samym pozytywny sygnał wtedy wysłany. Przesłanie wczorajszej sesji w Ameryce i początku dzisiejszych notowań w Polsce sprowadza się do tego, że otwarta jest droga do testowania tegorocznych dołków.

giełda
komenatrze giełdowe
dziś w money
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)