Zakończony wczoraj pierwszy kwartał roku okazał się najlepszym od trzynastu lat dla amerykańskich blue chipów. Dow Jones wzrósł w tym czasie niemal siedem procent.
W ostatnim dniu wyniku nie udało się jednak poprawić. Minimalnie gorsze od oczekiwań dane za amerykańskiego rynku pracy, a przede wszystkim wzrost ceny ropy do najwyższych poziomów od jesieni 2008 roku zdecydował o dużej ostrożności inwestorów na Wall Street.
Główne indeksy tamtejszych giełd przez całą sesję oscylowały wokół środowego zamknięcia, przeplatając niewielkie spadki takimi też wzrostami. Ostatecznie Dow Jones i S&P zakończyły dzień na 0,2 proc. minusie, a technologiczny Nasdaq zdołał wyjść na kilku punktowy plus.
O takim przebiegu sesji zdecydowała drożejąca ropa, której cena osiągnęła w czwartek najwyższy pułap od 30 miesięcy. Inwestorów zaniepokoiły doniesienia z Libii, gdzie nasilają się walki pomiędzy siłami rządowymi i rebeliantami. Bo choć Libia eksportuje tylko dwa procent światowego zapotrzebowania na ten surowiec, to istnieją obawy, że rewolucja może przenieść się do kolejnych producentów ropy. W szczególności do Arabii Saudyjskiej (największy producent ropy na świecie) i Iranu, które w sumie odpowiadają za niemal 20 procent światowej produkcji ropy.
Gdyby zamieszki ogarnęły również te państwa miałoby to bardzo negatywny wpływ na gospodarkę światową. Gwałtowny skok ceny ropy znacznie ograniczyłby jej wzrost.
Przed zakupami akcji inwestorów za Oceanem powstrzymały również nieco gorsze od oczekiwań dane z amerykańskiego rynku pracy. W ubiegłym tygodniu do urzędów pracy podanie o zasiłek dla bezrobotnych złożyło 388 tys. osób, czyli o 9 tys. więcej niż oczekiwano, ale o 6 tys. mniej niż tydzień wcześniej.
Dane te miały w tym tygodniu o tyle istotne znacznie dla inwestorów, że dziś Departament Pracy opublikuje informację o stopie bezrobocia i liczbie nowych miejsc pracy powstałych w marcu. Inwestorzy nie chcieli więc angażować dodatkowych środków w sytuacji, gdy może się okazać, że sytuacja na rynku pracy jest gorsza od prognoz analityków (zakładają oni, że przybyło poza rolnictwem 191 tys. miejsc pracy, a stopa bezrobocia wyniosła 8,9 procent).
Najwięcej zamieszania w trakcie wczorajszej sesji wywołał jednak David Sokol, który był uważany za najpoważniejszego kandydata do objęcia kierownictwa Berkshire Hathaway Inc., gdy Warren Buffet postanowi przejść na emeryturę. Sokol wykluczył się sam po tym, gdy na jaw wyszło, że w styczniu nabył akcje Lubrizol Corp., firmy którą w marcu fundusz Buffeta postanowił kupić za 9 mld dolarów. Odpowiedzialnym za tą transakcję był Sokol.