Cena ropy naftowej ustabilizowała się wczoraj na poziomie około 105 dolarów za baryłkę. Zaostrzenie konfliktu w Libii zniechęca inwestorów do kupowania akcji.
Handel na nowojorskiej giełdzie przebiegał wczoraj głównie pod dyktando sprzedających. Przy braku istotnych danych makroekonomicznych górę po raz kolejny wzięły obawy o narastające niepokoje w krajach arabskich. Sytuację ratowali nieco przedstawiciele amerykańskiego banku centralnego, którzy opowiadają się za przedłużeniem programu pomocowego dla gospodarki.
Dow Jones stracił wczoraj 0,6 procent. Z kolei wskaźnik S&P500 poleciał w dół o 0,8 procent, a Nasdaq spadł o 1,4 procent. W drugiej części sesji nastąpiła jednak stabilizacja i kupujący próbowali podbić indeksy w górę.
[ ( http://static1.money.pl/i/h/221/t75485.jpg ) ] (http://news.money.pl/artykul/bernanke;broni;swojej;polityki;na;szczycie;g20,69,0,774213.html) Bernanke broni swojej polityki na szczycie G20
Obok sytuacji w Libii i tym samym na rynku ropy naftowej uwagę inwestorów przyciągały wczoraj wypowiedzi przedstawicieli Fed, którzy niedługo będą wspólnie decydować o dalszych losach programu wspierającego gospodarkę przez program obligacji i utrzymywanie stóp procentowych na rekordowo niskim poziomie. Dennis Lockhart z Fed w Atlancie powiedział wczoraj, że jest prawdopodobne, iż program wykupu obligacji będzie wydłużony. Jego zapowiedź nie wpłynęła jednak znacznie na poprawę nastrojów wśród inwestorów.
Amerykańskie blue chipy nie popisały się wczoraj wzrostami. Najmocniej wzrosły notowania koncernu 3M, który poszedł w górę o zaledwie 0,4 procent. Inwestorzy przede wszystkim sprzedawali akcje dużych spółek, a wśród nich najmocniej ucierpiał kurs koncernu Alcoa, który spadł o ponad 2 procent. Pośród innych spółek notowanych na Wall Street w dużej mierze zyskiwały te, które dostały dobre rekomendacje od analityków. Na przykład właściciel sieci kawiarni Starbucks zyskał ponad 1 procent po rekomendacji _ przeważaj _ ze strony Morgan Stanley.