Giełdy amerykańskie obchodziły wczoraj drugą rocznicę rozpoczęcia obecnej hossy. W tym czasie S&P podwoił swoją wartość. To najwyższe tempo wzrostu od lat 50. XX wieku.
Na inwestorach to wydarzenie nie zrobiło jednak większego wrażenia, bo indeksy zakończyły dzień na nieznacznych minusach. Indeks DJIA tracił zaledwie 0,01 proc., S&P500 spadł o 0,14 proc., a ponownie słabiej zachował NASDAQ tracąc 0,51 procent.
Na początku notowań ceny podlegały znacznym wahaniom. Na rynek napływały sprzeczne informacje dotyczące libijskiego konfliktu, który ma największy wpływ obecnie na rynek tego surowca.
Z jednej strony mamy państwa OPEC oraz USA, które zapowiadają zwiększenie wydobycia oraz produkcji czarnego złota. Natomiast z drugiej wciąż istnieje niepewność dotycząca przeciągania się rebelii, potencjalnych zniszczeń na polach naftowych, a także ewentualnej interwencji zbrojnej NATO. Mieszane nastroje odzwierciedlają wykresy ropy naftowej. Ropa Brent zyskuje 2,8 proc. osiągając wartość 116 USD, podczas gdy ropa typu Crude spadała w USA do poziomu 104 USD.
Wśród spółek wyróżniał się prekursor branży informatycznej IBM. Zyskiwał 2,2 procenta,dzięki pozytywnym prognozom analityków dotyczących kursu akcji. W trakcie sesji nie zostały opublikowane żadne istotne dane makroekonomiczne, które wywarłby znaczny wpływ na amerykańskie indeksy.