Bernanke nie zmienił stóp procentowych oraz obiecał, że te nie drgną aż do 2014 roku. Tylko trzech członków FOMC chciało ich wzrostu jeszcze w 2012 roku. Nie przekonało to reszty komitetu, bowiem aż 14 uczestników głosowania zdecydowało pozostawić je na obecnym poziomie.
Jeszcze kwadrans po godzinie 20, indeksy za Oceanem traciły w podobnym stopniu co parkiety w Europie. Amerykański S&P 500 liczył sobie wtedy 1311 punktów, czyli pięć punktów mniej niż na otwarciu. Chwilę po słowach szefa Fedu o pozostawieniu stóp procentowych na poziomie 0-0,25 procenta, indeks poszedł w górę, odrabiając całodniowe straty. Głównie za sprawą kontynuacji polityki taniego pieniądza, S&P 500 skończył dzień na 0,87-procentowym plusie, z kolei Dow Jones zyskał 0,66-procenta.
Zobacz przebieg środowej sesji na Wall Street src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1327446300&de=1327532340&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=S%26P&st=1&w=600&h=300&cm=0&lp=1&rl=1"/> Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej
Inwestorzy nie przestraszyli się, że bank centralny USA obniżył przewidywany wzrost gospodarczy w 2012 roku. Ma on wynieść od 2,2 do 2,7 procenta, tymczasem jeszcze w listopadzie ekonomiści szacowali go na 2,5-2,9 procenta. Prognozy Fedu zbliżyły się tym samym do szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego i OECD. Te instytucje są zdania, że gospodarka w Stanach będzie się rozwijać odpowiednio w 1,8-procentowym i 2,0-procentowym tempie.
Gracze za Oceanem zasugerowali się raczej przewidywaniami wskaźnika wzrostu cen. Bernanke określił cel inflacyjny na poziomie dwóch procent. W przypadku chwilowego pogorszenia koniunktury, tak nisko ustawiona poprzeczka będzie kolejnym pretekstem do luzowania polityki monetarnej. -_ Jeśli ogólny wzrost cen pozostanie poniżej celu przez dłuższy okres czasu, a proces zwiększania zatrudnienia w tym czasie nie przyspieszy, to będziemy rozpatrywać kolejne bodźce monetarne _ - zapowiedział Bernanke.
Niska inflacja oraz słabe przewidywania wzrostu gospodarczego zawsze są mocnym argumentem przeciwko podnoszeniu stóp procentowych, których teraz Fed przecież bardzo nie chce. Wiele jednak wskazuje na to, że _ gołębie _ (członkowie Fed, którzy są luźniejszą polityką) nie będą miały większych problemów w utrzymaniu polityki taniego pieniądza. Kilka dni temu prawo głosu w zebraniach FOMC utracili najwięksi zwolennicy podnoszenia stóp: Narayana Kocherlakota, Charles Plosser i Richard Fisher.
Zgodnie z oczekiwaniami ekonomistów, Bernanke zrezygnował ze skupu rządowych obligacji od banków. Ta informacja oznacza, że z gospodarką w USA nie jest tak źle, jak mogło się wcześniej wydawać. Dodruk kolejnej porcji pieniądza na zakup państwowych papierów byłby co prawda bodźcem do krótkoterminowych wzrostów na giełdzie, jednak wywołałby w efekcie spadek zaufania do amerykańskiej waluty i nagły wzrost presji inflacyjnych.
Gospodarka w Stanach wciąż skutecznie broni się przed ich podwyżką, jednak główną rolę w tej walce odgrywają banki. Ich zarządzający zamiast stymulować akcje kredytową, wolą przeznaczyć te środki na rezerwy lub ulokować je na bezpieczniejszym rynku międzybankowym.
W cieniu tych wydarzeń stały sprawozdania za czwarty kwartał z amerykańskich spółek. Bardzo dobry wynik odnotowała firma Apple, która dała zarobić inwestorom 6,4 procenta. Dzięki ogromnej sprzedaży iPhone'ów oraz iPad'ów, gigant z Cupertino to obecnie najbardziej wartościowa spółka technologiczna. Jeszcze lepiej radził sobie przemysłowy Textron Inc, którego kurs do końca dnia zyskał blisko 15 procent.
Negatywnym bohaterem środowej sesji był za to producent drukarek Xerox Corp. Wczorajsze sprawozdanie zaskoczyło analityków, którzy prognozowali przychody na poziomie 6,07 miliarda dolarów, czyli ponad 100 milionów większym, niż okazały się w rzeczywistości. Papiery tej spółki straciły środę prawie 10 procent.
Bądź na bieżąco z sytuacją na rynkach src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1327446300&de=1327532340&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=S%26P&st=1&w=600&h=300&cm=0&lp=1&rl=1"/> Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej