Widać stopniowe oswajanie się inwestorów za oceanem z ostatnimi wydarzeniami o charakterze globalnym. Po spadkach i szoku spowodowanym trzęsieniem ziemi w Japonii nie zostało śladu. S&P500 miał zaatakować granicę 1300 punktów, jednak byki wolały odpocząć przed walką o lokalne szczyty.
Traciły dziś wszystkie amerykańskie indeksy. Najlepiej zachował się indeks blue chipów Dow Jones, który stracił tylko 0,15 proc., nieco gorzej spisały się S&P500 i NASDAQ tracące odpowiednio 0,36 proc. i 0,29 procenta. Z kolei najwięcej stracił indeks spółek transportowych Dow Jones Transportation Average, notując spadek o 1,28 procenta. Co jest dla pocieszające dla inwestorów to niewielkie obroty na sesji w Stanach Zjednoczonych. Zazwyczaj jest to znak potwierdzający, że ruch na sesji jest tylko korektą.
Do interwencji zbrojnej w Libiirynki może podchodzą nad wyraz obojętnie, aczkolwiek nie mają takie nastawienia w stosunku do rynku ropy. Ropa gatunku Crude notowana na w USA, zanotowała dzisiaj ponad 3-procentowy wzrost. Ropa typu Brent zyskiwała, chociaż nie tak dynamicznie. Czy ropa typu Brent za 130 dolarów jest realna? Oczywiście, ale musi pojawić się bardzo silny czynnik ryzyka - na przykład nasilenie buntu w Bahrajnie czy kompletne embargo na ropę libijską. Generalnie już przebicie 120 dolarów za baryłkę otwiera drogę na wyższe poziomy cenowe.
Wśród spółek znajdujących się w indeksie Dow Jones najwięcej tracił jeden z największych banków amerykańskich - Bank of America (-1,21 proc.). Nieco mniej stracił światowy producent urządzeń elektrycznych General Elctric (-1,17 procenta). Ciekawie zanosi się też proces sądowy pomiędzy gigantami informatycznymi. Otóż Apple oskarża sklep/księgarnie internetową Amazon niepoprawne używanie znaku handlowego _ App Store _.
