Węgry rozpoczynają walkę z "turystyką paliwową", w ramach której kierowcy przyjeżdżają z sąsiednich krajów, aby skorzystać z najtańszych stacji benzynowych w Unii Europejskiej.
Ambasada Polski w Budapeszcie poinformowała w czwartek, że od północy samochody z zagranicznymi rejestracjami nie będą mogły na Węgrzech tankować paliwa (Pb95 i ON) po cenie urzędowej 480 Ft/litr (5,63 zł). Będą płacić cenę rynkową, która jest o ok. 200 Ft/litr (+2,35 zł) wyższa.
Szef kancelarii premiera Węgier Gergely Gulyas na konferencji prasowej nie powiedział, czy środek zastosowany przez Węgry jest sprzeczny z zasadami rządzącymi jednolitym rynkiem UE, który zabrania dyskryminacji ze względu na narodowość lub kraj zamieszkania.
Węgry wprowadziły w połowie listopada 2021 roku limit cen na paliwo w celu ograniczenia obciążeń finansowych ludności w sytuacji, gdy rośnie inflacja.
Według Gulyasa kierowcy dopuszczali się nadużyć w związku z różnicą cen paliw na Węgrzech i w innych krajach, gdzie za litr benzyny trzeba zapłacić znacznie więcej. Dlatego zdecydowano się wyłączyć kierowców samochodów zarejestrowanych za granicą z możliwości kupna tańszych paliw.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tymczasem w Polsce, w kolejnych miesiącach paliwa pozostaną drogie, szczyt cen, na poziomie ok. 7,5-7,7 zł za litr, nastąpi w wakacje — ocenił w rozmowie z PAP Marcin Klucznik z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. W ostatnich tygodniach ceny benzyny i diesla w Polsce się zrównały.
Jak powiedział ekspert w kolejnych miesiącach, paliwa pozostaną drogie. "Szczyt cen nastąpi w wakacje – ok. 7,5-7,7 zł za litr. Będzie to efekt "popytu ze względu na wakacje oraz ograniczonych mocy przerobowych rafinerii" .