Fatalnie rozpoczęła się poniedziałkowa sesja na giełdzie w Mediolanie. Najważniejszy indeks o poranku był ponad 4 proc. pod kreską. Tak mocną przecenę akcji we Włoszech widzieliśmy ostatni raz ponad trzy i pół roku temu.
Kapitał ucieka z włoskiego rynku po doniesieniach o kolejnych przypadkach koronawirusa. Ostatnie informacje mówią o ponad 150 zakażonych, a ciągle przybywają do szpitali kolejni chorzy.
Austria wstrzymała nawet na kilka godzin ruch pociągów z i do Włoch. Powodem jest strach przed koronawirusem. W samej Italii zamykane są szkoły. Odwołano też imprezy sportowe i te związane m.in. z karnawałem w Wenecji.
- Włochy w zasadzie nigdy nie otrząsnęły się po globalnym kryzysie finansowym. Kryzys zadłużenia, chwiejne banki, problemy z imigrantami z Afryki, niestabilna scena polityczna. Wszystko to trapiło włoską gospodarkę. Teraz doszedł jeszcze wirus - komentuje sytuację na rynkach Przemysław Kwiecień.
Główny ekonomista Domu Maklerskiego XTB wskazuje, że Włochy stały się pierwszym istotnym ogniskiem koronawirusa w Europie.
Czytaj więcej: Linie lotnicze stracą miliardy. Przez koronawirus
- Ma to dwojakie konsekwencje. Po pierwsze, nakłada na władzę presję kosztownych ekonomicznie decyzji o ograniczeniach w transporcie, usługach publicznych i możliwościach prowadzenia biznesu. Po drugie, wzbudza nieufność do płynących z Chin informacji o stabilizacji sytuacji. Włochy będą w tym tygodniu na świeczniku - podkreśla Kwiecień.
Dodaje, że rozwój sytuacji w tym kraju będzie traktowany jako wyznacznik tego, na ile wirus stanowi zagrożenie dla Europy. Na razie wygląda to niepokojąco.
Nerwowość przekłada się też na spadki na innych giełdach. W Warszawie indeks WIG20 po niecałej godzinie handlu tracił na wartości blisko 2,5 proc. Ponad 3-procentowy zjazd notują też akcje w Londynie i Frankfurcie.
Z wyprzedażą akcji mam do czynienia na wszystkich najważniejszych giełdach w Europie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl