Brak porozumienia na szczycie OPEC+ oraz zapowiedź wojny cenowej przez Arabię Saudyjską spowodowały załamanie notowań na światowych rynkach ropy. Nie pomaga też ograniczenie popytu na ten surowiec związany z ograniczeniami w walce z koronawirusem.
Cena baryłki ropy na giełdzie w Londynie spadła w poniedziałek o blisko 13 dolarów, co oznacza blisko 30 proc. przecenę w porównaniu z piątkiem. Takiego załamania w ciągu jednego dnia nie było od 30 lat. Obecnie ropa wyceniana jest na około 33 dolary - najniżej od 4 lat.
Panika na rynku ropy odbiła się także na akcjach. W Azji najważniejsze indeksy poleciały w dół o blisko 5 proc. Japoński Nikkei225 traci 5,1 proc., Hang Seng z Hongkongu jest pod kreską prawie 4 proc., a Shanghai Composite traci 3 proc. W Korei akcje potaniały średnio o 4,2 proc. Podobnie w Indonezji i Indiach.
Źle zapowiada się sesja na amerykańskiej giełdzie. Choć formalnie handel akcjami na Wall Street startuje dopiero za kilka godzin, już teraz kontrakty terminowe na akcje sugerują 5-procentową przecenę. Warto podkreślić, że to maksymalny dopuszczalny poziom strat regulowany przez władze giełdy. To oznacza, że gdyby nie blokada, spadki mogłyby być większe.
Jak donoszą zagraniczne media, spadki na Wall Street to nie tylko efekt przeceny na ropie, ale też ma związek ze wzrostem obaw o konsekwencje epidemii koronawirusa dla globalnej gospodarki.
Czytaj więcej: Koronawirus uderza w polskich miliarderów. Niektórzy stracili już setki milionów złotych
Co z Europą? Giełdy w naszym regionie otwierają się około godziny 9:00. Dopiero wtedy będzie wszystko jasne, ale podobnie jak w USA, kontrakty terminowe sugerują dużą ucieczkę kapitału z rynku. Notowania futures dla niemieckiego DAX'a spadają prawie 7 proc.
Trudno oczekiwać, by na innych giełdach było inaczej. Na najgorsze muszą być przygotowani też inwestorzy z warszawskiej GPW.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl