"W grupie około 9 000 przedsiębiorstw poligraficznych działających w Polsce co dziesiąte ma status dłużnika. Zdecydowanie w najtrudniejszej sytuacji są mikrofirmy, z uwagi na słabszą pozycję na rynku i mniejsze zyski, które nie pozwalają na inwestycje. Do tego dochodzą zatory finansowe spowodowane przez współpracę z nierzetelnymi kontrahentami i problemy ze spłatą własnych zobowiązań. Wartość tych ostatnich przekracza 33,4 mln zł" - powiedział prezes KRD BIG Adam Łącki, cytowany w komunikacie.
W ciągu minionych 7 lat zadłużenie branży wzrosło o 24,4 mln zł. Przeważającą część obecnego zadłużenia - 14 mln zł - przedsiębiorstwa poligraficzne są winne firmom windykacyjnym. Kolejne 8,8 mln zł to zaległości wobec firm z branży finansowej (banków, firm faktoringowych, leasingowych i ubezpieczeniowych). O zwrot swoich 3,5 mln zł ubiegają się też przedsiębiorstwa przemysłowe, a 2,4 mln zł stanowią zobowiązania branży poligraficznej względem handlu. Z blisko 6 mln zł, jakie drukarnie są winne łącznie producentom i handlowcom, nieco ponad 2,5 mln zł przypada na firmy produkujące oraz handlujące papierem i opakowaniami oraz innymi materiałami potrzebnymi do druku, wskazano również.
Najbardziej zadłużonym województwem jest mazowieckie (8 239 006,18 zł), dalej śląskie (4 166 917,91 zł) i małopolskie (4 007 235,24 zł).
W obliczu kłopotów finansowych trudno o osiągnięcie stabilności w biznesie, a jeszcze trudniej o perspektywiczne inwestycje. Tymczasem bez inwestycji branża nie będzie się rozwijać, a firmy nie zbudują konkurencyjnej pozycji na rynku, podano.
"O fuzjach, przejęciach czy otwarciach nowych oddziałów mogą myśleć co najwyżej średnie i duże przedsiębiorstwa poligraficzne, których na polskim rynku jest 1,7% (według danych GUS na 2016 rok). Dla najmniejszych firm, które stanowią 92% ogółu przedsiębiorstw w tej branży, kluczowe powinny być inwestycje w nowoczesne technologie takie jak druk cyfrowy, technika druku 3D czy technologia nanodruku. Pytanie, czy osiągnięte zyski pozwalają im na swobodne planowanie inwestycji. Niestety, ostatnie badanie firmy faktoringowej NFG pokazuje, że polskie mikroprzedsiębiorstwa niechętnie pożyczają środki na bieżącą działalność i inwestycje, więc w odróżnieniu od większych firm nie rozwijają się. Warto, aby najmniejsze firmy poligraficzne nie pozostawały w tyle za gigantami rynku, tylko odważniej sięgały po zewnętrzne źródła finansowania, które zagwarantują im zysk i bezpieczny rozwój" - ocenił Mirosław Sędłak, zarządzający programem Rzetelna Firma w ramach Kaczmarski Group.
W ciągu ostatnich 7 lat łączne zadłużenie innych firm wobec branży poligraficznej zmalało jednak z 20,3 mln zł do 16,7 mln zł. Może to świadczyć, że branża coraz lepiej radzi sobie z odzyskiwaniem długów lub coraz świadomiej wybiera kontrahentów, z którymi współpracuje. I choć poligrafia ma dłużników niemal w każdym sektorze gospodarki, to cztery z nich najmocniej ciągną ją w dół: przemysł, agencje reklamowe, handel i wydawnictwa, wskazano.
"Długi wobec poligrafii są mocno rozproszone między poszczególne branże, co mogłoby sugerować, że zaległe płatności dotyczą raczej niewielkich zleceń wykonywanych przez małe drukarnie na rzecz równie niewielkich odbiorców, a związanych z drukiem ulotek i folderów reklamowych bądź opakowań. Wśród branż dłużników wyraźnie da się wyróżnić tylko cztery, na które przypada łącznie 7,72 mln zł długów z 16,71 mln zł, jakie firmy poligraficzne mają łącznie do odzyskania. Jedną z głównych przyczyn zatorów finansowych w tej branży jest bez wątpienia brak nawyku weryfikowania kontrahenta przed podjęciem współpracy" - podsumował Łącki.