Kolejne banki publikują wyniki za 2020 rok. Potwierdzają tym samym, że m.in. w związku z pandemią koronawirusa był to bardzo trudny okres. W całym sektorze zyski są średnio o około połowę niższe niż w 2019 roku. Choć bywają odstępstwa od tej reguły.
Negatywnie na tle konkurencji wyróżnia się mBank, który zaliczył blisko 90-procentowy zjazd w wynikach. Roczne zyski spadły z ponad miliarda złotych do niecałych 104 mln zł.
Z tak słabych wyników tłumaczy się prezes Cezary Stypułkowski, który w liście skierowanym do akcjonariuszy banku nie owija w bawełnę i otwarcie mówi o powodach tej trudnej sytuacji. Okazuje się, że pandemia wcale nie jest największym problemem.
"Wydawałoby się, że wiodącym czynnikiem wpływającym na wyniki Grupy mBanku w minionym roku była trwająca pandemia oraz jej różnorakie implikacje. Jednak poważniejszym uderzeniem w nasze rezultaty okazała się narastająca dyskusja wokół kwestii kredytów frankowych i fala towarzyszących im procesów sądowych" - wskazuje prezes już na początku listu.
Tłumaczy m.in., że zyski byłyby znacznie większe, gdyby nie np. ogromne rezerwy utworzone w związku z ryzykiem prawnym w kredytach frankowych. Na ewentualne przegrane w sądach z frankowiczami banki muszą w ten sposób odkładać pieniądze. A te kwoty obniżają wyniki.
Prezes odnosi się też do kwestii pozwów frankowiczów i roli, jaką w tej sprawie pełnią sądy. Nie przebiera w słowach, bo mówi m.in. o niedouczeniu sędziów wyrokujących w sprawach frankowych.
"Brak wiedzy sędziów"
"W skutek dramatycznie niekorzystnej dla banków linii orzeczniczej sądów, odpisaliśmy z tego tytułu ponad 1 mld zł. Stanowi to następstwo braku wiedzy sędziów o ograniczeniach regulacyjnych, w jakich działają banki oraz pewnej inercji nadzorców w publicznym wyjaśnianiu tych zagadnień, a także skrajnie prokonsumenckiej aury, która zapanowała od pewnego czasu w wielu branżach" - czytamy w liście.
Cezary Stypułkowski dalej przypomina, że "w okresie, kiedy klienci zgłaszali masowy popyt na kredyty mieszkaniowe waloryzowane kursem walut obcych, a więc w latach 2004-2008, nie obowiązywały żadne regulacje, które wskazywałyby na to, że stosowanie przez banki kursów kupna i sprzedaży walut publikowanych w ogłaszanych zgodnie z Prawem bankowym tabelach kursowych, może być uznane za niewłaściwe".
Podkreśla, że teraz stanowi to przesłankę dla roszczeń kredytobiorców o "uchylenie się od zaciągniętych zobowiązań".
Czytaj więcej: Banki odkładają kolejne setki milionów złotych na pozwy frankowiczów. Co z ugodami?
Wskazuje, że praktyka orzecznicza w ostatnich miesiącach zmierza w kierunku bardzo niekorzystnym dla banków. Sugeruje, że "wielu kredytobiorców w celu uniknięcia konsekwencji świadomie podjętego ryzyka zmiany wartości waluty wykorzystuje fakt legalnego stosowania tabel kursowych do podważania całej klauzuli walutowej będącej istotą tego rodzaju kredytów hipotecznych".
"Chociaż jest to głęboko niesłuszne ekonomicznie, rujnuje stosunki zobowiązaniowe i rażąco narusza zasady proporcjonalności, jest niestety orzekane w polskich sądach" - podkreśla prezes mBanku.
Ugody z frankowiczami
W końcówce listu prezes odnosi się do kwestii ugód z frankowiczami. Przyznaje, że mBank jest zainteresowany takim załatwieniem sprawy i prowadzone są prace zmierzające do uzgodnienia ujednoliconej formuły, jaka mogłaby być zaproponowana klientom.
Przyznaje jednocześnie, że zaoferowanie takiego rozwiązania byłoby wielkim i prawdopodobnie jednorazowym kosztem dla banków. Strata z tego tytuł może nawet przekroczyć obecną nadwyżkę funduszy własnych banku ponad wymogi prawne.
Czytaj więcej: Rafako potrzebuje pomocy państwa lub nowego inwestora. Chodzi o tysiąc miejsc pracy
"W mojej opinii, jest to propozycja zbyt daleko idąca i nadmiernie faworyzująca kredytobiorców kosztem akcjonariuszy i deponentów. Jednak przy założeniu, że przedsięwzięcie to uzyska odpowiednie wsparcie ze strony instytucji regulacyjnych, zostanie zapewniona niewzruszalność zawartych ugód, a NBP zaangażuje się w operację przewalutowania, zarząd mBanku zamierza aktywnie przedstawić akcjonariuszom do ostatecznej decyzji ewentualne przystąpienie do tej inicjatywy wraz z pogłębioną analizą skutków finansowych" - wskazuje prezes.
Kredyty frankowe w mBanku
Wcześniej mBank szacował koszty przewalutowania wszystkich kredytów frankowych na 4,7-5,4 mld zł. W sumie klienci w tego typu kredytach mają do spłaty jeszcze około 13,6 mld zł.
Pod koniec grudnia 2020 roku przeciwko bankowi toczyło się 7508 indywidualnych postępowań sądowych wszczętych przez jego klientów w związku z umowami kredytów frankowych. Łączna wartość roszczeń to prawie 1,5 mld zł.
Do końca 2020 roku mBank otrzymał 173 prawomocne orzeczenia w sprawach indywidualnych, z tego 70 rozstrzygnięć było dla niego korzystne, a 103 rozstrzygnięcia były niekorzystne.
W 2020 roku mBank dokonał zmiany prawdopodobieństwa przegranej w sądzie i pod koniec grudnia 2020 roku przyjął poziom 50 proc.