Od momentu stwierdzenia pierwszego przypadku zakażenia koronawirusem w Polsce minęły już niemal dokładnie cztery miesiące. Miało to miejsce 4 marca. Konsekwencje gospodarcze wynikające m.in. z zamrożenia gospodarki są poważne, tak jak straty, jakie poniosła większość firm. Musiały na pewien czas albo zamknąć biznes, albo ograniczyć działalność.
Wszystko wskazuje jednak na to, że najgorsze już jest za nami. Prezes Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR) Paweł Borys, który ma za zadanie m.in. wsparcie przedsiębiorców, ogłosił nawet koniec kryzysu, sugerując, że od trzeciego kwartału (lipiec-wrzesień) gospodarka będzie powoli rosnąć.
Postanowiliśmy więc sprawdzić, jak te ostatnie cztery miesiące przetrwały największe polskie spółki reprezentujące dziesięć kluczowych branż. Za kryterium oceny wzięliśmy to, jak zmieniała się ich wartość rynkowa - szacowana na podstawie ich akcji notowanych na warszawskiej giełdzie.
Im się udało
Tak jak można się było spodziewać, pierwsze uderzenie było bardzo mocne. Mniej więcej w połowie marca praktycznie wszystkie branże i reprezentujące je spółki mocno traciły. Ich wyceny były od kilkuset milionów do kilku miliardów złotych niższe niż na koniec lutego.
Jednak już na początku kwietnia straty nawet z nawiązką udało się odrobić reprezentantom branży spożywczej i paliwowej. Na przełomie kwietnia i maja na plusie byli już także liderzy górnictwa, budownictwa czy sektora informatycznego.
Dopiero w czerwcu na wyraźnym plusie (w porównaniu ze stanem sprzed epidemii) byli także reprezentanci branży mediów i telekomunikacji, energetyki czy motoryzacji.
W efekcie po tych czterech miesiącach osiem z dziesięciu analizowanych przez nas spółek jest wartych więcej niż przed wybuchem epidemii koronawirusa. W przypadku Cyfrowego Polsatu mowa o wzroście o zaledwie 2 proc., ale już Inter Car czy Asseco Poland zyskały kilkanaście procent, a Dino czy PGE są na plusie 40-50 proc.
Problemy banków i odzieżówki
Suchą stopą przez cztery miesiące kryzysu epidemicznego nie udało się przejść reprezentującemu banki PKO BP i odzieżowej grupie LPP (właściciel takich marek jak Reserved, Cropp czy House). Ich biznes jest wyceniany teraz odpowiednio 26 proc. i 11 proc. niżej niż na koniec lutego.
Warto podkreślić, że także ich bezpośrednia konkurencja w zdecydowanej większości nie zdołała się do końca pozbierać, a przynajmniej na to wskazuje ich bieżąca wycena. Przykładowo, biznes CCC, największego polskiego producenta butów, szacuje się teraz na około 3,2 mld zł. A jeszcze w lutym była to o blisko jedną trzecią większa kwota. Na minusie są też m.in. Wojas, Monnari czy Wittchen.
To samo jest z bankami. I jest kilka przypadków gorszych od PKO BP. Np. Pekao SA, czyli numer dwa na rynku, od początku marca stracił z wartości rynkowej blisko 9 mld zł (prawie 40 proc. na minusie). W przypadku Santandera można mówić o stracie rzędu 8 mld zł (około 30 proc.).
Roszady w zestawieniu
Wracając do analizowanej przez nas dziesiątki spółek z różnych branż, warto zauważyć, że pomimo gigantycznej straty, PKO BP wśród nich jest wciąż spółką wartą najwięcej. Choć na animacji poniżej widać, że na kilka tygodni Orlenowi udało się wyprzedzić największy polski bank.
Czas koronawirusa dobrze wykorzystała m.in. sieć marketów Dino. Jej wartość rynkowa wzrosła w cztery miesiące z niecałych 14 mld zł do 19,5 mld zł. W ten sposób przeskoczyła m.in. jedną z największych na świecie spółek wydobywających miedź (KGHM) i medialno-telekomunikacyjnego giganta (Cyfrowy Polsat).
Kolejnością zamieniły się też m.in. LPP i PGE. Górą póki co jest największa polska grupa energetyczna.
Podsumowując, można wskazać, że poza bankami, które przez lata mogą cierpieć m.in. przez obniżki stóp procentowych i ewentualne problemy ze spłatą kredytów, czy odzieżówką, której ciężko będzie w tym roku odrobić straty w sprzedaży przez zamknięcie galerii handlowych, reszta dużych branż mniej lub bardziej poradziła sobie w tym trudnym czasie. A przynajmniej inwestorzy z nadzieją patrzą na ich przyszłość.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie