Wtorek przyniósł umocnienie złotego. Tym razem towarzyszyły mu już wzrosty notowań euro na rynku głównej pary walutowej. Ostatecznie, atak EUR/USD na poziom 1,12 skutkował spadkiem EUR/PLN poniżej 4,38.
Nadal głównym czynnikiem poprawiającym rynkowe nastroje jest silna wiara w odbudowywanie gospodarek wraz z ich odmrażaniem, któremu nie towarzyszą niepokojące wzrosty zachorowań na COVID-19 (przynajmniej w Europie). Co zastanawiające, na rynkach nadal dominuje klimat risk-on i to pomimo utrzymującego się ryzyka zimnej wojny na linii USA-Chiny i trwających w USA protestów i zamieszek.
Czytaj więcej: Ujemne stopy procentowe. RPP się nie odważy na taki krok, choć realnie już są na minusie
Wygląda więc na to, że pragnienie powrotu do gospodarczego stanu sprzed epidemii (wspieranego kolejnymi pakietami pomocowymi) przesłania pojawiające się na rynkach ryzyka. Inwestorzy nadal zakładają, że sytuacja gospodarki globalnej będzie poprawiała się wraz ze znoszeniem ograniczeń związanych z epidemią przez rządy na całym świecie, a jednocześnie banki centralne nadal będą utrzymywały programy skupu obligacji i innych aktywów finansowych.
Dobra passa trwa też na amerykańskich giełdach, gdzie indeksy z Wall Street wspięły się już na trzymiesięczne maksima. To wszystko, w połączeniu z wewnętrznymi problemami Stanów Zjednoczonych powoduje, że moc dolara amerykańskiego jako bezpiecznej waluty straci na sile w obecnej chwili.
Czytaj więcej: Hojne premie dla najlepiej zarabiających prezesów w Polsce. Wszystkich zdystansował Szwed
Sytuacja taka nie powinna jednak już długo trwać. W czwartek odbędzie się posiedzenie decyzyjne EBC, zaś dzień później opublikowane zostaną majowe dane z rynku pracy w USA. Obydwa te wydarzenia powinny zmniejszać popyt na walutę europejską, a tym samym zainteresowanie złotym i innymi walutami ryzykownymi.
W strefie euro oczekuje się dalszego poluzowania polityki pieniężnej, a z ostatnich zarówno wypowiedzi szefowej EBC, jak i tonu minutes można wnioskować, że dojdzie do zwiększenia wartości programu pomocowego obejmującego skup aktywów (oczekuje się, że o 500-750 mld EUR).
Z kolei dane NFP przypomną inwestorom, z jakimi problemami zmaga się obecnie gospodarka amerykańska, wskazując zapewne na dalszą redukcję miejsc pracy oraz wzrost bezrobocia w okolice 20 proc. (poziomu najwyższego od czasu Wielkiego Kryzysu). W najbliższych dniach EUR/USD powinien więc zacząć kierować się w stronę 1,11 co będzie pchać EUR/PLN wyraźnie powyżej 4,40.
Joanna Bachert, PKO BP
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie