Pierwszy był niemiecki DAX30, który tuż po otwarciu sesji kasowej poszarżował na poziom 15800 pkt. Kontrakty na amerykańskie indeksy otworzyły się wysoko, ale najmocniejsze ruchy przyszły dopiero przed zamknięciem, gdzie zarówno S&P500, jak i Nasdaq100 poszybowały na nowe historyczne szczyty.
Warto odnotować, że skala operacji reverse repo prowadzonych przez Fed znów wzrosła (blisko 584 mld USD), wyglądało to zatem trochę tak, jakby inwestorzy przed końcem sesji uciekali od niechcianej gotówki. Umocnienie dolara zatrzymało się, choć na rynku walut euforia jest dużo mniejsza - widać to doskonale w kursie złotego, który od kilku dni traci. Rykoszetem dostało też złoto, choć głębokie spadki zostały popołudniem zredukowane.
Czytaj więcej: Bogacze dzielą zyski. Król Polsatu dostanie więcej niż Kulczyk, Jakubas i Filipiak razem
Wysoka inflacja, rekordowa i wciąż rosnąca nadpłynność - te czynniki sprawiają, że jutrzejsza decyzja Fed będzie niezwykle ciekawa. Wydawałoby się oczywiste, że bank centralny powinien zacząć działać, ale na rynku większość głosów widzi nadal jego bezczynność. Czyżby inwestorzy tym razem mieli zostać wreszcie zaskoczeni?
Przed decyzją Fed czekają nas jeszcze dziś dwie publikacje - inflacja PPI i sprzedaż detaliczna (14:30). Nie wpłyną one na decyzję banku, ale mogą nieco pomóc ustawić oczekiwania rynku. Oczekuje się spadku sprzedaży o 0,8 proc. m/m, ale Bank of America wskazał, że dane z kart kredytowych sugerują dwukrotnie większy spadek!
To może być uznane za sprzyjający bezczynności argument, choć trzeba pamiętać, że po skokowym wzroście sprzedaży w styczniu, a potem w marcu, jest ona dużo powyżej poziomów sprzed pandemii i zmiany rzędu 1 proc. to kosmetyka.
Złoty również wtorek rozpoczyna od osłabienia. O 7:55 euro kosztuje 4,5301 złotego, dolar 3,7353 złotego, frank 4,1521 złotego, zaś funt 5,2756 złotego.