Notowania euro wyraźnie przekroczyły okrągłe 4,50 zł, a nawet są już 2 grosze ponad tę granicę. Amerykańska waluta wyceniana jest na 3,8463 zł, a frank szwajcarski na 4,2048 zł. Funt w tym czasie powrócił do 5 zł.
W ostatnich dniach obserwujemy narastającą presję na sprzedaż polskiej waluty. Ruch (z 4,45 do 4,52 zł obecnie) nie jest może duży, niemniej widoczny. Podaż wokół złotego ma miejsce przy relatywnej stabilizacji eurodolara, co sugeruje iż przyczyn należy poszukiwać lokalnie.
Naturalnym wydaje się założenie o wzroście awersji do złotego wraz z pogarszaniem się sytuacji pandemicznej w Polsce. Wczoraj potwierdzono 6526 nowych przypadków COVID19 w Polsce, podczas gdy na początku października było to ok. 1900 osób.
Rynek najpewniej obawia się (zasadnie) potencjalnego powrotu do obostrzeń gospodarczych, co przynieście konieczność rewizji (podwyższonych ostatnio) prognoz makro. Podobny ruch podażowy w regionie CEE był widoczny wcześniej na czeskiej koronie, gdzie również Czechy mają problem z kontrolą zachorowań (ponad 8300 przypadków nowych zachorowań).
W trakcie dzisiejszej sesji warto bliżej przyjrzeć się publikacji finalnego odczytu inflacji za wrzesień. Rynek spodziewa się wskazania na poziomie 3,2 proc. r/r.
Ponadto klasycznie, jak co czwartek, globalny rynek śledzić będzie odczyt wniosków o zasiłek w USA. W praktyce jednak wydaje się, iż dane makro pozostawać będą na dalszym planie.
Z rynkowego punktu widzenia EUR/PLN oscyluje blisko 4,5-4,51 zł. Szczyt ostatniego podbicia to okolice 4,6 zł. USD/PLN testuje 3,84 zł.