Coraz więcej danych i badań pokazuje, że silny interwencjonizm gospodarczy przy jednoczesnych licznych ograniczeniach pandemicznych wywołał nierównowagę, która powoduje frustrację producentów i presję cenową. W recesji zwykle popyt jest zbyt niski i część firm z tego powodu musi upaść, aby doprowadzić do gospodarczej równowagi, po czym wzrost popytu pozwala mocniejszym firmom na rozwój i stopniowe zwiększanie zatrudnienia.
Teraz wszystko zostało postawione na głowie - ogromne wsparcie fiskalne zarówno po stronie popytu, jak i pomocowe dla firm, sprawiło, że typowe dla recesji procesy nie wystąpiły. Patrząc z perspektywy czasu, w rok po recesji firmy nie miałyby najmniejszego problemu z zatrudnieniem, jednak właśnie takie hasła regularnie przebijają się z badań przedsiębiorców.
Wydaje się zatem, że niższy wzrost zatrudnienia w USA to nie brak popytu na pracę, ale brak jej podaży w odpowiedniej ilości i jakości. Być może zmieni się to częściowo w najbliższych miesiącach po tym, jak ustały dopłaty rządowe do zasiłków dla bezrobotnych, ale pewnie problem nie zniknie z miesiąca na miesiąc.
Dla rynków jednak to idealny scenariusz. Fed nie będzie wnikał w takie rozważania jak ja wyżej, a po prostu uzna, że "warunek zatrudnienia nie został spełniony" i znów odłoży w czasie ograniczanie dodruku. Poparcie dla Powella w perspektywie drugiej kadencji przez sekretarz Yellen (która musi sfinansować ogromny deficyt) oraz jego dobre recenzje na Wall Street nie biorą się z niczego.
Dolar w ubiegłym tygodniu mocno tracił, a w tym tę tendencję teoretycznie przedłużyć może EBC. W ubiegłym tygodniu, po publikacji danych o sierpniowej inflacji, z Banku napłynęło kilka jastrzębich głosów, sugerujących zakończenie nadzwyczajnego wsparcia w marcu przyszłego roku.
Pozostaje pytanie, czy Bank oficjalnie odniesie się do tego już na czwartkowym posiedzeniu? Moim zdaniem nie, ale i tak będzie to jedno z ciekawszych posiedzeń w ostatnim czasie.
Poniedziałek zapowiada się spokojnie, gdyż wolne mają inwestorzy w USA i Kanadzie (rynek kontraktów na amerykańskie indeksy działa do 19), a kalendarz świeci pustkami. Za nami mocne dane o zamówieniach w niemieckim przemyśle, a przed nami w zasadzie już tylko indeks Sentix ze strefy euro, choć warto pamiętać też, że jutro o 6:30 czeka nas decyzja RBA.
Nastroje na poniedziałkowym otwarciu w Europie są dobre. DAX odrobił piątkowe straty, kontrakty na Nasdaq są na rekordowym poziomie. O 8:55 euro kosztuje 4,5164 złotego, dolar 3,8038 złotego, frank 4,1567 złotego, zaś funt 5,2682 złotego.