- Ostatnie dni nie były udane dla złotego. Kurs naszej waluty bardzo szybko tracił na wartości i to pomimo względnego spokoju na rynkach globalnych. To nie stanowi dobrej wróżby - ostrzega ekonomista Domu Maklerskiego XTB Przemysław Kwiecień.
Jeszcze na początku ubiegłego tygodnia euro na rynku forex chodziło po 4,46 zł. Teraz jest już wyceniane na 4,57 zł i zbliża się do tegorocznych szczytów.
Analogiczny blisko 10-groszowy ruch w górę widać na kursie franka. Szwajcarska waluta jest już wyceniana na 4,27 zł. Kredytobiorcom spłacającym raty w tej walucie pozostaje z żalem wspominać, jak na początku roku frank był po niewiele ponad 3,90 zł.
W przypadku brytyjskiego funta kurs od kilku dni utrzymuje się powyżej 5 zł. Obecnie 5 groszy ponad tą granicą. Z kolei dolar jest nieco poniżej 3,90 zł.
- Słabość złotego można dość łatwo powiązać z potężną drugą falą pandemii w Polsce i wynikających z niej ograniczeń. Jest jasne, iż będą one stanowić kulę u nogi polskiej gospodarki - komentuje sytuację ekonomista XTB.
Zauważa, że rynki finansowe już przyzwyczaiły się do pandemii - negatywne reakcje są krótkotrwałe i szybko odwracane. Jednak złoty reaguje gorzej. Gdy ostatni raz na niemieckiej giełdzie indeks DAX30 był w okolicach 13000 pkt. kurs euro był w okolicach 4,40 zł.
- Ten dość niski z perspektywy ostatnich miesięcy kurs euro oznaczał, że złotemu udzielał się rynkowy optymizm, a dokładniej globalny kapitał płynął na nasz rynek. Dziś niemiecki indeks znów testuje poziom 13000 pkt., ale euro kosztuje już 4,55 złotego - wskazuje Przemysław Kwiecień, który mówi o czerwonej strefie w przypadku naszej waluty.
Co zmieniło się od tamtego czasu? Wymienia kilka czynników, z których najważniejszy to COVID-19 i obawy o cios w ożywienie gospodarcze, którego już nie da się zamortyzować interwencjami rządu.
W międzyczasie Rada Polityki Pieniężnej wskazywała, że chętnie widziałaby słabszego złotego, a NBP nadal prowadzi dość agresywny program skupu obligacji rządowych. To wszystko składa się na obraz, w którym złoty radzi sobie relatywnie słabo i - zdaniem Kwietnia - wydaje się narażony na większe osłabienie w nadal realnym scenariuszu pogorszenia nastrojów na rynkach.
- To ostatnie w dużej mierze zależeć może od sytuacji w USA, gdzie nabierający tempa sezon wyników kwartalnych nakłada się na ostatnie dwa tygodnie kampanii wyborczej - wskazuje ekonomista.