"Piloci i stewardessy zatrudnieni w PLL LOT, dla których nie ma obecnie pracy, otrzymali ofertę 'postojowego' w wysokości od ok. 3 do ok. 9 tys. zł miesięcznie. Propozycja ta została przez nich odrzucona. W związku z tym rozmowy ze związkami zawodowymi zostały zawieszone, a spółka będzie pracować nad innymi propozycjami" - czytamy w komunikacie PLL LOT.
Od połowy marca większość samolotów LOT-u jest uziemiona, a bez zajęcia pozostaje wielu pilotów i stewardess. W podobnej sytuacji znalazła się większość światowych przewoźników. Dlatego linie lotnicze redukują koszty, niejednokrotnie korzystając z masowych zwolnień personelu.
"W odróżnieniu od konkurencji, LOT dąży do utrzymania miejsc pracy. Dla powodzenia tego planu musi ograniczyć koszty stałe, w tym koszty płacy dla pracowników, którzy aktualnie nie wykonują żadnych zajęć" - podkreślono w komunikacie.
Zarobki stewardessy wynoszą ok. 100 zł, a większości pilotów przekraczają 400 zł za godzinę pracy. Aby zachować zatrudnienie, spółka proponuje im, że nawet gdy ich rzeczywisty nalot (liczba przepracowanych godzin) będzie bliski lub równy zeru, to i tak otrzymają gwarantowane świadczenie odpowiadające 30 godzinom pracy w przypadku stewardess oraz 20 godzinom w przypadku pilotów.
"Stewardessy nawet przy zerowym nalocie otrzymają do prawie 3 700 zł miesięcznie, a najliczniejsi w locie piloci kapitanowie w przedziale od ok. 8 000 do 9 000 zł miesięcznie. Natomiast w przypadku faktycznego przepracowania większej niż minimalna gwarantowana liczba godzin, wypłacone wynagrodzenie będzie odpowiednio wyższe. Oznacza to, że przychody pracowników będą rosły w miarę wznawiania operacji lotniczych" - czytamy dalej.
"Rozumiemy, że sytuacja, w której znalazły się linie lotnicze może budzić niezadowolenie. Nie mamy wpływu na to, kiedy wznowimy operacje lotnicze, ani jak mocno doświadczą nas skutki pandemii. Tym bardziej nie da się w tej sytuacji zagwarantować niczego, co dotyczy przyszłej sytuacji ekonomicznej LOT-u, ale dążymy do tego, aby w obecnym składzie załogi przetrwać do końca kryzysu. Podobnie jak inne grupy zawodowe czy branże musimy jednak pogodzić się z jego konsekwencjami" - powiedział rzecznik prasowy PLL LOT Michał Czernicki.
Związkowcy twardo trzymają się jednak swojego stanowiska i nie zgadzają się na propozycje zarządu. Propozycje cięć są dla nich zbyt drastyczne, tym bardziej, że nie ma w nich mowy o obniżeniu pensji zarządu.
"Zarząd, jak pączek w maśle, 0 zł mniej. A stewardesy i pilotów na samozatrudnienie w spółeczkach. Narodowy przewoźnik LOT..." - czytamy w emocjonalnym wpisie na Twitterze związkowców.
- Ludzie nas do tego nie upoważnili, w związku z tym nie podpiszemy tego porozumienia iprawdopodobnie skończy się zwolnieniami grupowymi - powiedziała RMF FM wiceszefowa związku zawodowego Agnieszka Szelągowska.
Jak podkreślają przedstawiciele LOT, przewoźnik znalazł się w najtrudniejszej sytuacji w swojej historii. Według cytowanych w materiale danych Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA), liczba lotów komercyjnych spadła o 80 proc. Masowe zwolnienia, wysyłanie pracowników na urlopy bezpłatne lub głębokie cięcie wynagrodzeń ogłosili już najwięksi przewoźnicy. Branżowi eksperci przewidują, że ruch lotniczy będzie odbudowywany stopniowo, ale ze względu na wciąż zamknięte granice oraz gospodarcze i społeczne skutki pandemii, do normalnego wymiaru wróci dopiero za kilka lat, podsumowano w komunikacie.
W 2019 roku LOT przewiózł ponad 10 mln pasażerów. LOT zapewnia podróż w ramach 120 połączeń na świecie.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl