Pandemia dała w kość państwowym spółkom. Z wyliczeń money.pl wynika, że te notowane na giełdzie w Warszawie wypracowały w pierwszym półroczu zyski o 6 mld zł mniejsze niż przed rokiem.
Byłoby nieźle, gdyby wszystkie trzynaście analizowanych przez nas spółek mogło pochwalić się zyskami. Jednak prawie połowa z nich musi się tłumaczyć ze strat. A wśród nich paliwowy koncern Lotos, który nawet wydał specjalne oświadczenie w odpowiedzi na naszą publikację.
Przypomnijmy, że wśród badanych firm Lotos w pierwszym półroczu miał największą stratę. Sięgała prawie 1,4 mld zł, a jeszcze rok wcześniej mogła się pochwalić 673 mln zł zysku netto. Większy zjazd zaliczyła tylko grupa PGE.
"Sprowadzanie kondycji spółki tylko i wyłącznie do analizy jej wyniku netto jest bardzo niemiarodajne i krzywdzące, zwłaszcza dla takiej branży jak oil&gas" - czytamy w oświadczeniu Lotosu.
Spółka tłumaczy, że raportowane wyniki za pierwsze półrocze 2020 roku zostały obciążone odpisami księgowymi o charakterze niegotówkowym, które wynikają z pogorszonych prognoz dla kształtowania się cen ropy i gazy ziemnego. Precyzuje, że o około 800 mln zł przeszacowała swoje aktywa wydobywcze.
Wskazuje, że spadkowy trend notowań ropy i gazu przyczynił się do negatywnego efektu wyceny zapasów dla wyniku operacyjnego, co jest typową sytuacją dla spółek z całej branży.
Czytaj więcej: Setki tysięcy firm zawieszonych. Czekają na lepsze czasy
Lotos zauważa, że "dużo bardziej adekwatnym parametrem odzwierciedlającym zyskowność działalności jest tzw. skonsolidowana EBITDA wg metodologii LIFO (z wyłączeniem wyżej wymienionych zaburzeń), który obniżył się o 48 proc. r/r (723 mln zł vs 1 415 mln zł w pierwszym półroczu 2020 r.), i był spowodowany głównie silnym spadkiem marż rafineryjnych (od -25 do -55 proc. dla kluczowych produktów paliwowych) oraz notowań ropy naftowej i gazu ziemnego (odpowiednio -39 proc. i -54 proc. r/r)".
Spółka podkreśla też, że "ten wynik został również sztucznie zaniżony przez tzw. efekt historycznych warstw ropy o wysokości prawie 400 mln zł".
Wyjaśnienia Lotosu są dość szczegółowe, ale jednocześnie dla przeciętnego obserwatora dość trudne do zrozumienia. Oczywiście jest to prawda, że sam zysk netto nie mówi wszystkiego o kondycji finansowej spółki, ale koniec końców dla inwestorów, w tym Skarbu Państwa, jest on kluczowy. To dla dywidend z zysków wielu inwestorów kupuje akcje, a firma działa głównie po to żeby zarabiać.
Czytaj więcej: Australijczycy skarżą Polskę. Są otwarci na negocjacje, ale nowych inwestycji w naszym kraju już nie szukają
Lotos podkreśla księgowe straty i jednocześnie chwali się m.in., że przepływy gotówkowe z działalności operacyjnej w pierwszym półroczu 2020 roku osiągnęły prawie 1,8 mld zł.
"Stan środków pieniężnych na koniec okresu przekroczył 2,3 mld zł, co do tej pory w historii spółki zdarzyło się tylko raz" - czytamy w oświadczeniu. Tym samym Lotos przekonuje, że jest w bardzo dobrej kondycji finansowej.